Szanowny Panie dyrektorze, co ma magia teatru do reklamy, wyzbytej magii jakiejkolwiek? Zarzuca mi Pan, że odzieram teatr z tajemnicy, tymczasem to nie spektakl z niej odzieram, tylko reklamę. Owszem, można w ciemno pójść do teatru, ale czy do tego sprowadza Pan sens tej wizyty? - pisze Dorota Wodecka-Lasota do Bartosza Zaczykiewicza.
Jeśli uważa Pan, że wartością kierowanego przez Pana teatru jest tajemniczość dotycząca granych tytułów, to proponuję w ogóle zrezygnować z repertuaru. Byłoby taniej, co w dobie mizerii finansowej dla kultury jest nie bez znaczenia. A jakież byłoby to nowatorskie! Znów oczy interesujących się teatrem zwróciłyby się w stronę opolskiego teatru i to nie za sprawą spektakli Mai Kleczewskiej czy Marka Fiedora. Tyle że byłyby to oczy tych, którzy miarę teatru mierzą li tylko zawartością teatralnego afisza. Ale jeśliby mimo owego nowatorstwa Zaczykiewicza widz nie chciał przyjść w ciemno do teatru, zawsze będzie można na niego zwalić winę za klapę, sugerując, że to widz jest do niczego, bo nie rozumie, na czym polega teatr. Za tytuł Najgorszego Widza Sezonu nie dziękuję, bo trudno dziękować za coś, co sprawia przykrość. Jestem jednak przekonana, że nadając mi go, obsadził mnie Pan w roli czytelnika repertuaru, a nie widza teatru