„Król Maciuś Pierwszy” wg Janusza Korczaka w reż. Piotra Siekluckiego w Teatrze Nowym Proxima w Krakowie. Pisze Patryk Kencki, członek Komisji Artystycznej VI edycji Konkursu na Inscenizację Dawnych Dzieł Literatury Polskiej „Klasyka Żywa”.
Częstokroć się zdarza, że przedstawienia nawiązujące do spraw politycznych okazują się nudne i pretensjonalne. Zupełnie inaczej jest w przypadku spektaklu Piotra Siekluckiego przygotowanego na podstawie Króla Maciusia Pierwszego. Inscenizator, sięgając po powieść Janusza Korczaka,postanowił wykorzystać formułę teatru jarmarcznego. Przedstawienie grane jest na szerokiej, a płytkiej scenie z użyciem prostych dekoracji, w dużej mierze mających zresztą formę projekcji (scenografia – Łukasz Błażejewski). Wykorzystanie nagrań pozwoliło na poszerzenie obsady. Na żywo oglądamy tylko czwórkę aktorów. Wizerunki siedmiu pozostałych, wcielających się w role ministrów, wyświetlane są na bocznych ścianach. Ta „wirtualna” obsada robi zresztą wrażenie. Są to aktorzy wyśmienici – z Janem Peszkiem na czele. Dodatkowy plan przedstawienia wzbogaca zaś warstwę inscenizacyjną.
Spektakl jest odważny i niewątpliwie prowokujący. Zaskakuje nie tylko przewrotne zakończenie, w którym Felek z powodów politycznych zdradza Maciusia, ale i rozliczne aluzje do naszej rzeczywistości politycznej. Osobno trzeba wspomnieć o ukazaniu więcej niż przyjacielskiej więzi młodego króla z jego faworytem. Być może inscenizacja Siekluckiego jest pierwszym w Polsce spektaklem dla dzieci, w którym zilustrowany został wątek homoerotyczny. Wprowadzono zresztą ów temat w sposób wyjątkowo piękny. Zarówno odtwórca roli tytułowej (Karol Miękina), jak i grający Felka Michał Czorny mają przygotowanie związane z teatrem tańca. Ich bliska relacja ukazana została więc w konwencji baletowej.
Jarmarcznego wymiaru spektaklu możemy się dopatrzeć we wprowadzeniu sekwencji z afrykańskim tancerzem (Alain Nca), ale szczególny wpływ na zbudowanie przywołanej stylistyki miał sam reżyser, który, jak przystało na prawdziwego capocomico, występuje w roli… Mistrza Ceremonii. Sceny, w których Sieklucki wciąga do aktywnego udziału dzieci i ich rodziców, oparte są na przekroczeniu i teatralnej manipulacji. Wydają się jednocześnie i zabawne, i oburzające. Dzięki temu odsłaniają przewrotny charakter sztuki teatru.
Schodząc po wysokich schodach Teatru Proxima nie miałem najmniejszych wątpliwości, że obejrzaną w Krakowie inscenizację Króla Maciusia Pierwszego będę miał jeszcze długo w pamięci.