Sztukę Hanocha Levina reżyseruje Artur Tyszkiewicz. - Lublinianie mogą przyjść do teatru i zobaczyć bliskich znajomych, bliskie im tematy, z którymi każdy się styka - ktoś umiera, ktoś wyjeżdża, ktoś kocha, ktoś nie - mówi reżyser. Premiera 9 marca.
Bohaterowie Hanocha Levina na pozór uciekają nie od śmierci. Wyjeżdżają ze swojego miasta, bo chcą spełnić swoje marzenia, dołączyć do kogoś, kogo kochają albo po prostu wierzą, że gdzieś tam jest "więcej filmów, dobrej muzyki, jest świetna telewizja, ładniejsi ludzie", czyli, mówiąc Milanem Kunderą, myślą, że "życie jest gdzie indziej". Stąd bierze się ta obsesja wyjazdu, a czekanie na przystanku pozwala się łudzić, że już za chwilę, po kilku godzinach jazdy czy lotu ich życie naprawdę się zacznie. Bohaterowie Levina wiedzą bowiem dobrze, że skoro w ich mieście nie ma życia, to pozostaje ono domeną śmierci. I wypełniają swój pusty czas dzielący ich od nieuniknionego końca tańcem, nieszczęśliwą miłością, romansami, grą w karty, a nawet heroicznymi próbami wypróżnienia się lub zwymiotowania. Jarosław Cymerman