To była jedna z najtrudniejszych, niewdzięcznych w percepcji sztuk, jakie pokazano w lubelskim teatrze w ostatnich latach. Są jednak tacy, którzy bardzo chcą zobaczyć spektakl o tragedii młodych w piekle bezdusznego blokowiska. To już ostatnia okazja.
"Legoland" [na zdjęciu] Dirka Dobbrowa, w reżyserii Grzegorza Kempinskiego, zostanie zagrany na scenie Teatru im. Osterwy w najbliższy czwartek po raz ostatni. Dobbrow należy do czołówki młodych niemieckich dramaturgów. Obok "Raju" i "Alina na zachód", "Legoland" należy do tak zwanej "trylogii przedmieść" tego autora. Sztuka, wyzuta z wszelkich nadziei, podąża nieuchronnie ku samo- unicestwieniu. "Legoland" ma wymiar globalny - budowle jak z dziecinnych klocków lego, które nie są ani domem, ani bezpieczną przystanią, są wszak wszędzie takie same. "Zabawy" młodych ludzi na dachu wieżowca, który wybudowała na scenie Osterwy scenografka Bożena Pędziwiatr, naznaczone są rozpaczą i destrukcją. Współczesne blokowisko jest dla nich klatką, z której uwolnić się zamierzają przez samobójczy skok w betonową otchłań. To jedyny lot, na jaki zdobyć się mogą ci, którym żadne skrzydła młodości nie wyrosły. A może tylko nikt im nie uświadomił,