Marzyłem, żeby Gardzienice stały się redutą światowego teatru, ale nie "Redutą Ordona". Zadajemy więc sobie dziś pytanie, czy jest miasto, które chciałoby nas przyjąć - Włodzimierz Staniewski zabrał gos w debacie Gazety Wyborczej "Czy kultura będzie marką Lublina?".
Po 30 latach funkcjonowania w Lublinie nie mogę wyzbyć się wrażenia, że Lublin jakby się bał przybysza, bał się obcego. Mam poczucie, że jest w tym coś wręcz archetypowego; jakby niepokój, że przyjezdny może przynieść jakąś zarazę. Tymczasem historia uczy, że otwarcie na tzw. obcego inspiruje i twórczo pobudza społeczności, miasta, ba całe cywilizacje. Proponowałbym, żeby Lublin otworzył się na cały świat, ale nie na zasadzie uchylania okienka, tylko żeby zburzył te symboliczne, mentalne i psychologiczne mury chroniące przed obcym. I nie tylko na zasadzie układania traktów turystycznych i gospodarstw agroturystycznych, lecz poprzez organizację festiwali innych krajów. Festiwal Japonii w Lublinie, festiwal Irlandii, festiwal Grecji, Francji, Izraela, Ameryki, a nawet Indii. I nie tylko teatry, ale muzyka, sztuka, sztuka użytkowa, obyczaje, rytuały, ekspozycja unikatowych osiągnięć i zjawisk danego kraju z uwzględnieniem kultury gastronomii.