Klasyczny w formie „Świętoszek” Moliera to najnowsza premiera Teatru im. Stefana Jaracza w Łodzi. Spektakl, którego premierę będzie można obejrzeć w sobotę, wyreżyserowała Magdalena Piekorz. „Realizacja tego tytułu była moim marzeniem od dawna” – powiedziała reżyserka w środę.
Przed premierą zaplanowaną na 24 maja w łódzkim Teatrze im. Jaracza odbyła się próba medialna, podczas której realizatorzy zaprezentowali wybrane sceny ze "Świętoszka" Moliera w tłumaczeniu Tadeusza Boya-Żeleńskiego. Jak zaznaczyła reżyserka spektaklu Magdalena Piekorz, realizacja tego tytułu od dawna była jej marzeniem.
"Kocham klasykę, choć długo się zbierałam do tego, żeby podjąć realizację klasycznych tytułów, bo jestem przede wszystkim filmowcem. Jednak trzy lata temu razem z realizatorami, których zaprosiłam również do współpracy w Łodzi, zrobiliśmy Sen nocy letniej w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Tytuł okazał się sporym sukcesem, co zachęciło mnie, żeby dalej iść w klasykę. Czuję to i bardzo lubię, a poza tym uważam, że akurat Świętoszek jest dzisiaj aktualny. Tekst sztuki dotyczy manipulacji; tego, że bardzo łatwo jest ulec pewnym złudnym nadziejom. To się dzieje cały czas - zwłaszcza teraz i w naszym kraju, więc pomyślałam sobie, że trudno o bardziej aktualny tytuł" - podkreśliła Magdalena Piekorz.
Reżyserka zdecydowała się na klasyczną formę przedstawienia, z kostiumami i scenografią z epoki, a także z dochowaniem wierności oryginalnemu tekstowi Moliera - widz nie znajdzie tu dopisanych znaczeń czy zabiegów uwspółcześniających.
"Jestem przeciwniczką uwspółcześniania klasycznej literatury. Uważam, że aby to robić, trzeba mieć bardzo konkretny powód. (...) Ubieranie klasyki w nowoczesną formę często wynika z braku pomysłu na jej realizację. Skoro kiedyś ktoś to napisał, osadził w konkretnym kontekście historycznym, to ten kontekst ma znaczenie. Po co na siłę uwspółcześniać, jak można zachować wszystkie klasyczne ramy, a i tak bohaterowie są współcześni w relacjach, w podawaniu tekstu" - wyjaśniła Piekorz.
Jak przyznała, inscenizowanie "Świętoszka" było dla niej wielkim wyzwaniem, bo cała akcja rozgrywa się w jednym pomieszczeniu. "To jest trochę tak, jakby kręcić film w jednym ujęciu. Było to naprawdę trudne, ale tu właśnie jest szansa do pokazania się, także dla aktorów" - dodała.
W Tartuffe’a, czyli tytułowego świętoszka, wciela się Łukasz Stawowczyk, który wcześniej miał już okazję zagrać w sztuce Moliera - był to realizowany w łódzkim Teatrze Jaracza "Mizantrop".
"Dzięki temu było mi łatwiej teraz wskoczyć w tę rolę. (...) Ten świętoszek aż się mieni, można go interpretować naprawdę na bardzo wiele różnych sposobów, w wielu różnych formach. To jest geniusz Moliera" - uważa aktor.
Chociaż jego postać występuje w kostiumie z epoki i przemawia nieco archaicznym językiem, Stawowczyk nie kryje, że zestaw cech Tartuffe'a jest ponadczasowy. "Pracowaliśmy nad spektaklem w trakcie kampanii wyborczej, oglądałem po próbach debaty kandydatów na prezydenta i to jest przerażające, jak wiele zachowań, które w tych debatach widziałem, Molier zawarł w swojej sztuce. Tych świętoszków jest mnóstwo, to bardzo uniwersalna postać" - dodał Stawowczyk.
W spektaklu wystąpią też: Bogusław Suszka i Dariusz Bereski (Orgon), Matylda Paszczenko (Elmira), Marek Nędza (Damis), Sara Lityńska (Marianna), Wiktor Piechowski (Walery), Marcin Włodarski (Kleant), Iwona Dróżdż (Flipota/Doryna), Iwona Karlicka (Flipota/Doryna), Paweł Tucholski (Pani Pernelle), Mariusz Siudziński (Pan Zgoda), Radosław Osypiuk (Oficer Gwardii).
Pastelowe kostiumy, które - jak zaznaczyła reżyserka - umieszczają rodzinę Orgona w konwencji bańki mydlanej, zaprojektowała Anna Drobczyk. Scenografię stworzył Jan Głąb. O muzykę zadbał Marcin Partyka, a ruch sceniczny opracował Jakub Lewandowski. Za reżyserię światła odpowiada Paweł Murlik.
Premiera "Świętoszka" w łódzkim Teatrze im. Jaracza odbędzie się 24 maja o godz. 19. Kolejne spektakle: 25, 29 i 31 maja oraz 6, 7 i 14 czerwca.