Z relacji Aleksandry Burdzińskiej, uczestniczki miejskich eliminacji do Ogólnopolskiego Konkursu Recytatorskiego w Bielsku-Białej, wynika, że jeden z jurorów, aktor Teatru Lalek Banialuka, podczas indywidualnego omówienia, zamiast dokonać rzetelnej oceny jej występu, skomentował go w sposób seksistowski i uwłaczający jej godności. Przytoczone przez nią słowa jurora, że wszystko, co jest potrzebne, aby odnieść aktorski sukces, to uroda i piękne ciało, godzą w całe środowisko teatralne i filmowe - piszą sygnatariusze listu.
Zwycięzca eliminacji, Mateusz Wardyński, w proteście przeciwko tej sytuacji zrezygnował z reprezentowania miasta w kolejnych etapach konkursu. Relacja, zamieszczona przez Aleksandrę Burdzińską w mediach społecznościowych, wywołała wzburzenie i lawinę dyskusji oraz komentarzy. W odpowiedzi, aktor Teatru Banialuka zamieścił oświadczenie, iż przekazał swoją opinię o występie w sposób delikatny i przeprasza, jeśli jego wypowiedź została opacznie zrozumiana. Nie informuje jednak, co powiedział Aleksandrze Burdzińskiej i nie prostuje przytoczonych przez nią słów. "Źle zrozumiała" - to częsty i łatwy argument mający na celu unieważnienie sprawy i podważenie wiarygodności osoby skrzywdzonej. Nasze wielkie zaniepokojenie budzą także oficjalne oświadczenia osób pełniących ważne funkcje publiczne. Dyrektorka Teatru Lalek Banialuka, Lucyna Kozień, oświadcza, że stawiane zarzuty przyjmuje jako "niezgodne z wizerunkiem" aktora, który jest człowieki