Odrabiają lekcje w teatralnym barku. Czasem zdarza im się zdrzemnąć z nudów za kulisami. Ale bywa też emocjonująco. Mogą brać lekcje fechtunku u samego Hamleta i tańczyć na balu z Romeo i Julią - o dzieciach występujących w spektaklach lubelskiego Teatru im. Osterwy pisze Elwira Lickiewicz w Kurierze Lubelskim.
- To łatwy zawód. Wystarczy wejść na scenę, klęknąć, przeżegnać się, jak ja w "Dziadach", i już się dostaje pieniądze - przekonuje 9-letni Kacper Klapszta, jeden z kilkanaściorga dzieci, które w ostatnich latach oglądaliśmy na deskach lubelskiego Teatru Osterwy. Mateusz Górny ma dopiero 9 lat, a już zagrał w czterech sztukach. Teraz można go oglądać w "Opowieściach Lasku Wiedeńskiego" i "Niewolnicach z Pipidówki". Rozpaczał, gdy z afisza zeszły dwie "jego" sztuki: "Dziady", a później "Romeo i Julia". - Najbardziej było mi żal "Romeo i Julii" - przyznaje Mateusz. - Dlaczego? Bo mieliśmy fajne stroje i aktorzy rzucali na scenie kamieniami. Znam na pamięć prawie całą sztukę. Napisałem nawet własny scenariusz. Zrobiłem skróty tekstu i notatki sytuacyjne. Rozdzieliłem role, ale koledzy zawiedli. Szkoda. To mógłby być sukces. Szybko rosną Teatralne przysłowie ostrzega, że na scenie trzeba unikać zwierząt i dzieci, bo one absorbują cał�