„Lekcje tańca” Marka St. Germain’a w reż. Michała Staszczaka w Teatrze Kwadrat w Warszawie. Pisze Rafał Turowski na swoim blogu.
Nowy Jork, współcześnie.
Senga (co za dziwne imię, prawda?) – w tej roli Anna Karczmarczyk – tancerka, jest połamana w sensie dosłownym, a jej sąsiad – Ever – fantastyczny Andrzej Andrzejewski – profesor uniwersytecki, również jakby połamany, bo żyje w spektrum autyzmu. Przychodzi więc mężczyzna do kobiety i prosi ją o… tytułową lekcję tańca, motywacja miesięcznego uposażenia za kilka kwadransów pracy mimo początkowej niechęci działa na Sengę motywująco. Czym się ta lekcja skończy? Czy będą żyć razem długo i szczęśliwie?
To jest spektakl o bardzo wielu okropnie ważnych sprawach. O tym np., że ludziom z autyzmem, w ogóle ludziom „innym” żyje się naprawdę ciężko. O tym, że samotność samotności nie jest równa, o - historiach naszego życia, których skonstruowaliśmy sobie kilka, i korzystamy – w zależności od okoliczności i od słuchacza - to z jednej, to z drugiej.
O nadziei i o jej braku, o tym, że przyjaźń może być piękną miłością. O sile dotyku. O i lęku przed nim. O tym, że piętro niżej mieszka ktoś, kto może totalnie zmienić nasze życie, choćbyśmy nawet niespecjalnie sobie tego życzyli.
Oglądamy świetnie zagrane, mądre, momentami poruszające , po prostu - bardzo ładne przedstawienie. Życzyłbym Kwadratowi takich „strzałów w dziesiątkę” również na dużej scenie.