Absolutny hit legnickiego teatru, który stał się jedną z ofiar pandemii i związanych z tym restrykcji, co sprawiło, że niewielu miało szansę obejrzeć przedstawienie wyreżyserowane przez Łukasza Kosa, powraca w przestrzenie Teatru Modrzejewskiej. Trzy wieczorne spektakle będzie można obejrzeć od piątku do niedzieli 26-28 listopada.
Dramatycznie ostry konflikt świeckiej, zmysłowej, a nawet nieco rozpustnej kultury czerpiącej radość z życia, skonfrontowana z dogmatycznie ascetycznym i rygorystycznym luteranizmem to fabularne jądro dramatu Bergmana. To jednak teatr jest głównym bohaterem opowieści, którą na legnickiej scenie wykreował zespół aktorów i realizatorów pod reżyserskim okiem Łukasza Kosa, który wcielił się także w jedną ze scenariuszowych postaci. Powstało widowisko zapierające dech w piersiach. Tak o "Fanny i Aleksander" pisałem w marcu 2020 roku po legnickiej premierze:
"Przeniesienie na teatralną scenę arcydzieła, które filmowi Ingmara Bergmana przyniosło cztery Oscary, w tym także za zdjęcia, scenografię i kostiumy, obarczone było ryzykiem spektakularnej porażki. Tym bardziej, że właściciele praw do scenariusza nie dopuszczali żadnych odstępstw od oryginału. Teatr to jednak nie film, którego (bardzo kosztowna) realizacja trwała siedem miesięcy. W teatrze nie ma miejsca na wielokrotne duble, dopieszczanie scen, ani na operatorskie i montażowe sztuczki. Wszystko (w tym przypadku prawie wszystko) dzieje się tu i teraz, na żywo, na oczach i z udziałem publiczności. Całość już z założenia determinowała ponadstandardową długość przedstawienia i wszelkie ryzyka z tym związane (pomijając nawet niewiadomą, jaką był zaplanowany w przedstawieniu udział trójki małych dzieci i dwóch psów).
Przyznaję. Gdy dowiedziałem się, że przedstawienie (z przerwą) trwa niemal cztery godziny, byłem lekko przerażony. Bond, James Bond, powiedziałby zapewne w takim przypadku, że byłem wstrząśnięty, ale nie zmieszany. Oglądałem przecież film Bergmana i wiedziałem, że - skrócona na żądanie producenta i dystrybutorów - jego wersja kinowa to nadal aż 186 minut. Miałem zatem prawo do obaw, że będę świadkiem męczącej, artystycznej mission impossible, będącej połączeniem reżyserskiego ego i tupetu. Bezczelnego, ale samobójczego skoku z wieży do basenu pozbawionego wody. Sromotnie się pomyliłem. Obawy były na wyrost, jak strach przed nieznanym.
W efekcie doświadczyłem teatru totalnego. Olśniewającego widowiska multimedialnego z użyciem kamer live i nagrań filmowych, projekcji na dwóch ekranach, akcji ogarniającej niemal całą przestrzeń i wykorzystującej technikę teatralnego obiektu. Wraz z publicznością byłem też uczestnikiem wędrówek po teatralnych wnętrzach, korytarzach i zakamarkach. Teatr opuszczałem zaskoczony, pełen satysfakcji, emocjonalnego rozedrgania i podziwu".
Nie byłem jedyny w swoim zauroczeniu tym, co zobaczyłem.
Magda Piekarska, Dialog: To taki teatr, o którym sądziłam, że jest już niemożliwy – w kostiumie, solidnie mieszczański, z akcją osadzoną na początku ubiegłego wieku, a jednocześnie bardzo filmowy i niosący ze sobą potencjał głębi refleksji, magii, tajemnicy i wzruszeń (...) Legnicki "Fanny i Aleksander" jest też – last but not least – opowieścią o zespole Modrzejewskiej. Ekdahlowie z Legnicy – nic nie poradzę, tak będę od teraz o nich myślała. Wszyscy poruszają się tu na cienkiej granicy i nie wiemy, kiedy mówiąc o miłości do teatru i do ludzi, którzy go tworzą, wypowiadają własne miłosne zaklęcia, a kiedy wygłaszają je w imieniu bohaterów Bergmana. Legnickie spektakle niemal zawsze są intrygującą kreacją zbiorową, ale takie olśnienia jak w "Fanny i Aleksandrze" nie zdarzają się przy każdej premierze – musiałabym wymienić tu cały zespół, żeby każdemu oddać sprawiedliwość.
Henryk Mazurkiewicz, Teatralny.pl: "Fanny i Aleksander" imponuje swym rozmachem, a jak na Teatr Modrzejewskiej, również swą długością. Odznacza się też wspaniałą energią i zaangażowaniem całego zespołu. Zespołu w najszerszym tego słowa znaczeniu, bo jak rzadko kiedy chce się zaliczyć do niego wszystkich technicznych, garderobianych i pracowników sceny. Nie da się nie pochwalić pracy z kamerą, tak konsekwentnej i przemyślanej, że śledzenie jej na dwóch ogromnych białych płachtach ani przez chwilę się mi nie nużyło.
Piotr Kanikowski, 24legnica.pl: „Fanny i Aleksander” w reżyserii Łukasza Kosa powtarza bergmanowską historię rodzeństwa, które wyrwane z bezpiecznego świata zostaje poddane religijnym i paternalistycznym opresjom. Ten spektakl jest jednak przede wszystkim wyznaniem miłości. Miłości do teatru w ogóle. I miłości do Teatru Modrzejewskiej w szczególności.
Pierwszy po wielomiesięcznej pandemicznej przerwie i jedyny w sezonie 2020/2021 spektakl w przestrzeniach legnickiego Teatru Modrzejewskiej wystawiono 10 czerwca. W rozmowie z Wojciechem Majcherkiem, kuratorem 41. Warszawskich Spotkań Teatralnych (na których 18 czerwca pokazano online sfilmowaną z udziałem publiczności wersję przedstawienia) reżyser Łukasz Kos wspominał:
- Dla mnie zasadniczą inspiracją byli ludzie, legnicki zespół, który poznałem przy realizacji spektaklu "Iliada. Wojna". Rzecz jasna u źródeł był też mój ukochany film Bergmana. Z tym jednak, że długo nie miałem przekonania i pomysłu, by to zrobić. Aż Jacek Głomb zaproponował mi wyreżyserowanie sztuki, w której zagrałby cały zespół aktorski. Wtedy pomyślałem o "Fanny i Aleksander", tym bardziej, że w Legnicy są idealni ludzie i idealne miejsce, by to zagrać. Nie chciałbym tego robić nigdzie indziej.Co więcej, gdy na pierwszych próbach czytaliśmy tekst sztuki, to mieliśmy wrażenie, że przez okna wchodzi do spektaklu Legnica, z kamienicami w Rynku, pobliską katedrą, kościelnymi dzwonami.
Tomasz Domagała, domagalasiekultury.pl: Po premierze spektaklu, w marcu 2020, a wiec już po pandemicznym zamknięciu teatrów, pisałem tak: "Pomyślałem kilka dni temu, że stało się coś niezwykłego: jednym z ostatnich spektakli, jakie przyszło mi zobaczyć i jaki miał premierę przed śmiercią teatru, która nastąpiła w Polsce dziewiątego marca, był ten, który stanowił jego sumę, był apoteozą jego istoty, wyznaniem wiary w to, co w teatrze najpiękniejsze – w człowieka oraz to, co w nim najlepsze. Rodzaj ostatniej wieczerzy, podczas której między wierszami głośno wybrzmiało teatralne przykazanie miłości. Oczywiście teatr zmartwychwstanie, tego jestem pewien". Spektakl ten bowiem był dla mnie absolutną sumą teatru w jego najpiękniejszej i najczystszej formie. Możliwą chyba tylko w Legnicy, a to z prostego powodu, że Zespół Teatru Modrzejewskiej z dyrektorem Jackiem Głombem na czele to bodaj najbardziej zgrany i zrośnięty ze sobą (nie tylko na płaszczyźnie zawodowej) kolektyw teatralny w Polsce. Teatralno–rodzinna saga rodziny Ekdalhów zyskała więc w Legnicy metafizyczny wymiar, jako że legniccy aktorzy nie tylko opowiadali o postaciach Bergmana, lecz przede wszystkim o sobie - pisał recenzent po prezentacji legnickiego spektaklu podczas tegorocznej wrześniowej edycji Kieleckiego Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego.
Teatr Modrzejewskiej w Legnicy. Ingmar Bergman "Fanny i Aleksander". Reżyseria Łukasz Kos. Premiera 28 lutego 2020 r. Spektakle wędrujące po teatralnych wnętrzach (foyer, Scena Gadzickiego, hol Starego Ratusza) w piątek, sobotę i niedzielę (26-28 listopada) o godz. 18.00. Bilet 50 zł (ulgowy 45 zł).
Sfilmowana wersja przedstawienia zaprezentowana zostanie także online, we wtorek 7 grudnia o godz. 19.00, podczas XIV edycji Międzynarodowego Festiwalu Boska Komedia w Krakowie.