EN

2.06.2022, 13:18 Wersja do druku

Kwestia sumienia

„Alte Hajm / Stary dom” Michaela Rubenfelda i Marcina Wierzchowskiego w reż. Marcina Wierzchowskiego w Teatrze Nowym w Poznaniu. Pisze Piotr Dobrowolski w „Teatrze”.

fot. Monika Stolarska/ mat. teatru

Michael Rubenfeld i Marcin Wierzchowski w spektaklu Alte Hajm / Stary Dom ukazują ludzką odwagę i podłość, rozważają pobudki pozornego i prawdziwego heroizmu. Przypominają też, że próbom sumienia poddawani jesteśmy i dzisiaj: w obliczu wojen czy kataklizmów ekologicznych.

Historia polskich Żydów zbudowana na wieloznaczności wzajemnych relacji – powracający mit Po-lin, widmo przedwojennego antysemityzmu, Holokaust, ucieczki, ukrywanie się, pomoc ze strony polskich sąsiadów, haniebne denuncjacje oraz powojenne pogromy, pamięć roku 1968 i nieśmiertelny antysemityzm – funkcjonuje dzisiaj jako tragiczny topos naszej kultury. Opowiadana z różnych perspektyw przeszłość nie została jednoznacznie skodyfikowana ani zamknięta, a wizja czasu minionego zmienia się, podlegając manipulacjom, mitologizacjom i przekłamaniom. Napięcia motywowane religijnie, narodowościowo i rasowo oraz ich instrumentalizacja przez niektórych polityków wciąż skłaniają badaczy, dokumentalistów i artystów do zajmowania się wspólną historią. Współcześni twórcy poszukują nowego języka zdolnego opisać katastrofę czasu okupacji, odkłamującego nacjonalistyczne i komunistyczne manipulacje oraz obrazującego wpływ tych i wielu innych przenikających się dyskursów na współczesne resentymenty i uprzedzenia. Wspólna przeszłość i teraźniejszość narodu polskiego i żydowskiego jest dzisiaj jednym z najbardziej kontrowersyjnych tematów w ramach polskiej dyskusji publicznej. Jesteśmy pośrednimi świadkami tragedii Zagłady. Stąpając po ziemi, która stała się grobem dla milionów jej ofiar, winni im jesteśmy pamięć.

Cień „przyjacielskich” relacji z przeszłości („my jesteśmy tacy przyjaciele, co się nie lubią” – pisał Wyspiański), trauma Holokaustu i współczesne niedomówienia warunkują odmienne perspektywy postrzegania Polski przez Żydów i przez Polaków. Różnice te zainspirowały Marcina Wierzchowskiego i Michaela Rubenfelda do wspólnej pracy nad spektaklem, który pokazuje współczesne i historyczne plany czasowe w realistycznie konstruowanych sytuacjach. Twórcy Alte Hajm / Starego Domu odsłaniają ludzką odwagę i podłość, a także rozważają pobudki pozornego i prawdziwego heroizmu. Nie gloryfikują przy tym nikogo ani nie formułują łatwych oskarżeń, moralny osąd prezentowanych postaw zostawiając widzom. Równocześnie jednak, poprzez historyczne analogie, przypominają, że próbom sumienia – potwierdzającym troskę, empatię i zdolność niesienia pomocy innym – poddawani jesteśmy również dzisiaj: w obliczu wojen, kataklizmów ekologicznych i klęsk humanitarnych.

Spotkanie polskiego reżysera i kanadyjskiego aktora żydowskiego pochodzenia – wnuka ocalałych z Holokaustu, którzy z Polski wyjechali po wojnie – pozwoliło stworzyć przedstawienie, które w nieoczywisty sposób konfrontuje odmienne wizje historii i współczesności. Dwoistość perspektyw zasugerowana została już w tytule spektaklu Teatru Nowego w Poznaniu. Pisany w jidysz i po polsku Alte Hajm / Stary Dom rozumieć można dosłownie, odnosząc go do przedwojennego budynku, w którym rozgrywa się osadzona we współczesności pierwszoplanowa akcja. Można jednak traktować go także jako metaforę domu, którym dla niemal trzech i pół miliona Żydów (dziesięć procent ówczesnej populacji) była przed wojną Rzeczpospolita. „Alte hajm” to określenie do dzisiaj używane przez ocalałych i ich potomków w odniesieniu do kraju pochodzenia przodków.

Twórcy przedstawienia skupili akcję we wnętrzu, w którym przeplatają się różne plany czasowe. W murach pamiętających przedwojennych mieszkańców słychać echa przeszłości – powracają dawni gospodarze, wybrzmiewają ich codzienne radości i niepokoje oraz powtarza się ich późniejsza tragedia. Słychać tu też głosy hodowanych przez nich gęsi, których pierze wiruje jako znak dokonanej agresji. Historia przenika współczesność; rzuca na nią światło, wydobywając ostre kontury schematycznych zachowań, stereotypów, zakorzenionych uprzedzeń, resentymentów, obaw i win, których nie rozmył czas. Duchy dawnych mieszkańców krążą pomiędzy tymi, którzy przyszli później. Oni tworzą dzisiaj kolejne rozdziały historii, którą – jak zawsze – motywują chciwość, nienawiść, złość, nieufność i zawiść, ale też miłość, czułość, współczucie i zrozumienie.

fot. Monika Stolarska/ mat. teatru

Sceniczną prezentację inicjuje Kaja – autorka książki opisującej losy jej rodziny pochodzącej z małej miejscowości Dobre, leżącej pomiędzy Lublinem a Krakowem. Grająca tę postać Martyna Zaremba-Maćkowska zwraca się bezpośrednio do widzów. Jej sposób bycia, bezkompromisowość i determinacja przypominają postać Elizabeth Costello, graną przez Maję Ostaszewską w (A)pollonii Krzysztofa Warlikowskiego. Kaja nie szafuje oskarżeń i nie nadużywa pojęcia Holokaustu. Jej narracja sygnalizuje za to charakterystyczne dla Polaków rozdwojenie jaźni pomiędzy antysemityzmem i katolickim miłosierdziem. Jego wymownym reprezentantem jest zakonnik Maksymilian Kolbe – założyciel i redaktor pisma „Rycerz Niepokalanej”, w którym drukowano antysemickie artykuły oraz więzień obozu koncentracyjnego Auschwitz, który dobrowolnie oddał życie za Franciszka Gajowniczka. Kobieta zaprasza widzów do starego domu, w kilku zdaniach szkicując obraz tego miejsca. Kiedy mówi, światło i kamera ukazują kolejne pomieszczenia budynku skonstruowanego na scenie przez scenografkę Magdalenę Muchę. Przez dziesięciolecia mieszkał w nim Hubert Dobrowolski – dziadek Kai, kultywujący pamięć swojego brata, zabitego w czasie wojny przez granatowego polskiego policjanta za ukrywanie żydowskiej rodziny Szmulewiczów.

Osią spektaklu Wierzchowskiego i Rubenfelda jest zjazd z okazji urodzin Adama, wnuka Huberta. Spotkanie członków rodziny prowokuje wybuch spodziewanych, a nieuświadamianych wcześniej emocji. Pretekstem jest obecność Saula, amerykańskiego Żyda, który przyjechał do Dobrego z Kają. Nie tylko członkowie rodziny, ale też on sam nie wie, jakie fakty odkryje przed postaciami i widzami spektaklu wskrzeszona pamięć Huberta. Różnorodność charakterów i postaw poszczególnych członków rodu, kryzys wieku średniego, małżeńskie problemy i zadawnione nieporozumienia, a nawet nawiązania do sytuacji na polsko-białoruskiej granicy – to elementy znakomicie uzupełniające główną linię dramaturgiczną. Cała opowieść, choć nie brakuje jej złożoności i niespodziewanych zwrotów, pozostaje spójna i czytelna.

Sprawna inscenizacja wzmacnia wymowę scenariusza dramatycznego. Dialogi tworzą opowieść emocjonalnie angażującą widzów, których koncentracja nie słabnie w trakcie trzyipółgodzinnego widowiska. Stary Dom potwierdza, że Wierzchowski jest reżyserem zdolnym tworzyć istotny, atrakcyjny, dopracowany dramaturgicznie i uniwersalny znaczeniowo teatr. Wymagająca sporego zaangażowania od aktorów metoda pracy twórcy Sekretnego życia Friedmanów i tym razem przyniosła znakomite efekty. Podwójne role grają, z talentem wcielający się zarówno we współczesne, jak i w historyczne postaci, młodzi aktorzy Teatru Nowego – idealistyczny Dawid Ptak, impulsywny Jan Romanowski i wspaniale zaznaczający cynizm swoich bohaterów Andrzej Niemyt. Dorota Abbe zachwyca w roli Kamy, rozdartej wątpliwościami, dynamicznej żony Adama (Sebastian Grek), Małgorzata Walenda przekonująco buduje podmiotowość odkrywającej swoje żydowskie pochodzenie Nataszy Cymerman, a Maria Rybarczyk w roli Wandy Dobrowolskiej udowadnia, że kobiety zdolne są, bez względu na koszty, dbać o porządek w rodzinie. Paweł Hadyński jako senior rodu (Hubert) staje się medium własnej pamięci. Trudne role zmaterializowanych duchów starego domu grają Weronika Asińska (Ester), Aneta Jankowska (gościnnie na scenie Teatru Nowego jako Chaja) i Dariusz Pieróg (Kostek/Mojsze). Kobiety wyobrażają byty ulotne, zwykle niewidoczne dla innych bohaterów spektaklu. Ich obecność urozmaica prezentację, równocześnie jednak nadaje jej – nie zawsze potrzebny – rys liryczny. Znakomicie pomyślana i poprowadzona jest za to rola Saula, którego gra Michael Rubenfeld, w retrospekcjach wcielający się także w rolę ojca rodziny Szmulewiczów. Skalę wysiłku podjętego przez aktorki i aktorów poznańskiego przedstawienia obrazuje też fakt, że część z nich gra nie tylko w języku polskim – w rozmowach z Saulem używają angielskiego, a podczas scen rozgrywających się w żydowskim domu mówią w jidysz, znakomicie przydając wiarygodności całej prezentacji.

Alte Hajm / Stary Dom to znakomity spektakl dramatyczny. Chociaż pojawia się w nim wiele dobrze znanych tematów, od lat powracających w polskiej sztuce o tematyce żydowskiej – nawiązania do Dybuka, podobieństwa do Pokłosia czy najnowszego Wesela Wojciecha Smarzowskiego – Wierzchowski i Rubenfeld idą własną drogą, tworząc wspaniale dopełniającą się, spójną, ale niewolną od zaskoczeń teatralną opowieść o prawdzie i kłamstwie: historii, pamięci i zapomnieniu. Stary Dom jest nowoczesną tragedią, rozgrywającą się po dokonanej katastrofie: to mądry, sprawnie zrealizowany spektakl, który bez patosu i nie szafując łatwymi oskarżeniami mówi o ludzkim wymiarze godności i podłości, wskazując nam wszystkim horyzont przyszłości – nie tylko w odniesieniu do relacji polsko-żydowskich.

Tytuł oryginalny

Kwestia sumienia

Źródło:

„Teatr” nr 4

Link do źródła

Autor:

Piotr Dobrowolski

Data publikacji oryginału:

01.04.2022