Po co nam kultura? Czy dobre programy koncertowe i teatralne, świetne wystawy sprawiają, że Kraków jest atrakcyjnym miejscem do życia? Czy festiwale są kołem zamachowym dla turystyki? Jaka powinna być kultura w Krakowie? Co przeszkadza dyrektorom instytucji kultury, a także szefom organizacji pozarządowych w realizacji projektów kulturalnych? Co najbardziej ich krępuje? Agnieszka Malatyńska-Stankiewicz pisze i dyskusji podsumowujacyje cykl "Kurtura pod ścianą"
To pytania, na jakie od tygodni na łamach "Dziennika Polskiego" - w cyklu "Kultura pod ścianą" - odpowiadają prowadzący w naszym mieście działalność artystyczną. Liczne listy, jakie nadeszły do redakcji, a także wywiady z przedstawicielami środowiska pokazały, że kultura - niereformowana od lat przez kolejne ekipy rządzące - funkcjonująca w systemie pamiętającym często czasy PRL-u, jest zmuszona do schizofrenicznego życia. Trwa w zwarciu między prawami wolnego rynku a wymogami publicznego dofinansowania. Poglądy naszych rozmówców sprawiły, że postanowiliśmy się spotkać i publicznie podyskutować. W debacie, której moderatorem kierownik działu kultury "Dziennika Polskiego" Rafał Stanowski, a która odbyła się w miniony czwartek w Artetece, spotkały się różne pokolenia animatorów kultury. Oto najważniejsze problemy, które pojawiły się podczas dyskusji. 1. Prawo Działający w kulturze są skrępowani przepisami. Kultura, jak inne dzied