Logo
Recenzje

Kto się boi metafory…

3.06.2025, 17:18 Wersja do druku

„2049: Witaj, Abdo” Mikity Iłińczyka w reż. Piotra Pacześniaka w Teatrze Studio w Warszawie. Pisze Malwina Kiepiel w Teatrze dla Wszystkich.

fot. Natalia Kabanow/mat. teatru

Wstrząsająca – taka właśnie jest sztuka Mikity Iljińczyka. 2049: Witaj, Abdo to dramat futurystyczny, brutalny w przekazie, precyzyjny w konstrukcji i zarazem proroczy. Został dostrzeżony i nagrodzony przez międzynarodowe jury pod przewodnictwem Marka Ravenhilla – spośród 268 tekstów z 19 krajów to właśnie dramat Iljińczyka otrzymał Nagrodę Dramaturgiczną Miasta Bydgoszczy AURORA.

W realizacji Piotra Pacześniaka 2049: Witaj, Abdo staje się teatralnym trybunałem sumienia – dla instytucji, narodów i każdego z nas.

Spektakl otwiera deklaracja nowej Europy: Fem-Dżihad ogłasza koniec patriarchatu i narodziny islamskiego feminizmu. Ale to tylko rama. Sednem jest rozliczenie z przeszłością – z tym, co wydarzyło się zimą 2026 roku na granicy polsko-rosyjskiej, w trakcie brutalnej operacji o kryptonimie „Bursztynowy Grad”. To historia śmierci Abdalrahmana Harema, uchodźcy, którego ciało zostaje dziś poddane cyfrowej rekonstrukcji i politycznej analizie. Ale to także opowieść o tysiącach podobnych tragedii, sprowadzonych do akt i statystyk.

Pacześniak kreśli na scenie chłodny, proceduralny świat. Laborantki. Ekspertki. Dane. Wideo. Teatr archiwum – pozornie beznamiętny, ale z każdą kolejną zeznającą postacią odsłaniają się nowe warstwy przemocy: ekonomicznej, migracyjnej, seksualnej, systemowej. Przesłuchiwani – Natalia, Tomasz, Anna – to postaci zniuansowane. Ich winy nie są jednoznaczne, motywacje – złożone, a historie – zatrważająco wiarygodne.

Na szczególne uznanie zasługuje odwaga tekstu Iljińczyka. Autor nie boi się zadawać najtrudniejszych pytań: o granice aktywizmu, odpowiedzialność służb, relacje władzy i oporu, o przemoc dokonywaną pod pozorem pomocy. Język dramatu jest precyzyjny i oszczędny. Iljińczyk posługuje się formą montażu dokumentalnego, tworząc śledczy kolaż, w którym fikcja i fakty współistnieją nie po to, by coś udowadniać, lecz by obnażać mechanizmy przemocy – w instytucjach, procedurach, relacjach, języku.

Spektakl jest dobrze zrytmizowany, co jest zasługą dramaturga Tadeusza Pyrczaka, choć zdarzają się ryzykowne przekroczenia – jak zaproszenie widzów do uczczenia minutą ciszy ofiar migracyjnych. Scenografia i multimedia podporządkowane są idei rekonstrukcji i archiwizacji – przestrzeń przypomina jednocześnie salę sądową, centrum danych i strefę przygraniczną. Reżyser momentami popada jednak w patos i zbytnią dosłowność – jakby nie dostrzegał, że historia ta broni się sama.

Szczególną rolę odgrywają kostiumy autorstwa Łukasza Mleczaka – połyskliwe, w krzykliwych kolorach, podkreślające sylwetki aktorek Zuzanny Galewicz, Małgorzaty Gorol i Wiktorii Kruszczyńskiej. Niektóre z burkami na twarzy. Kostiumy oddają atmosferę kontroli i uprzedmiotowienia kobiet – uniformizują ciała, odbierają im tożsamość.

2049: Witaj, Abdo to bardzo mocny tekst. Ukazuje mechanizmy zła, które nie rodzi się z nienawiści, lecz z obojętności, przemęczenia, z procedur. Z systemu, który legalizuje przemoc – nawet jeśli opatrzy ją pieczątką. To nie spektakl do oklasków, ale do myślenia.

Przedstawienie budzi kontrowersje. Rafał Ziemkiewicz – publicysta znany z prawicowych poglądów – oraz Redbad Klynstra-Komarnicki, były dyrektor Teatru im. Osterwy w Lublinie, publicznie wyrazili oburzenie samą treścią sztuki, choć – co istotne – nie widzieli jej, opierając się wyłącznie na opisie ze strony internetowej teatru. Według nich dramat oskarża Polaków o współudział w zbrodni, czyniąc z nas „naród morderców”.

To oskarżenie zaskakuje i niepokoi. Trudno pogodzić się z tym, że ludzie kultury – związani z medium od wieków opartym na metaforze, przerysowaniu i kontrapunkcie – odmawiają teatrowi prawa do wolności. Gdyby dramaty mierzyć miarą dosłowności, należałoby zakazać Eurypidesa – wszak Medea morduje własne dzieci. A jednak nikt nie oskarża autora o propagowanie dzieciobójstwa. Przeciwnie – Medea ukazuje, do jakiej rozpaczy może doprowadzić zdrada, wykluczenie, zemsta. Podobnie Kupiec wenecki – choć Shylock bywał interpretowany jako figura antysemicka, jego słynny monolog „Czyż Żyd nie ma oczu?” odczytywany jest dziś jako uniwersalne wołanie o człowieczeństwo.

To właśnie teatr – przestrzeń, w której metafora i przerysowanie służą nie dosłowności, lecz głębszej prawdzie.

Olga Tokarczuk pisała o „tendencji do ograniczającej myślenie dosłowności. Stała się niewątpliwie chorobą naszych czasów. (…) Pierwszym jej objawem jest brak zdolności do rozumienia metafory”. Te słowa trafiają w sedno sporu wokół tej sztuki. 2049: Witaj, Abdo nie jest aktem oskarżenia wobec jednego narodu. Jest lustrem, w którym odbija się Europa – pełna lęku, podziałów i upudrowanych zbrodni.

Warto też przypomnieć przypadek Thomasa Bernharda – jednego z najwybitniejszych austriackich dramaturgów XX wieku. Bernhard całe życie prowadził bezlitosną krytykę własnego narodu – w dramatach, esejach, wywiadach. Nazywał Austrię „państwem katolicko-nazistowskim”, a społeczeństwo – „prowincjonalnymi głupcami”. W Placu bohaterów rozprawił się brutalnie z antysemityzmem i hipokryzją elit. Reakcja? Skandal polityczny, medialna nagonka. Bernhard – w testamencie – zakazał wystawiania swoich sztuk w Austrii, uznając, że kraj nie jest ich godzien. A jednak nikt nie próbował go cenzurować w imię „dobrego imienia narodu”. Bo teatr, by działał naprawdę, musi czasem zaboleć.

To teatr, który boli. Ale też teatr, który otwiera oczy.


Tytuł oryginalny

Kto się boi metafory…

Źródło:

Teatr dla Wszystkich

Link do źródła

Autor:

Malwina Kiepiel

Data publikacji oryginału:

03.06.2025

Sprawdź także