"Kruk z Tower" Andrieja Iwanowa w reż. Aldony Figury w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w Przeglądzie.
Premiera „Kruka z Tower" odbyta się w historycznej Sali im. Haliny Mikołajskiej. Widownia zbudowana została w stylu „widowni Lupy", wysoko pnąc się ku sufitowi wąskimi rzędami, a na malutkiej scenie można grać jedynie sztuki kameralne albo monodramy. Na scenie Matka (Katarzyna Herman) i Syn (Konrad Szymański), których dzieli przepaść osamotnienia. Nie potrafią się porozumieć. Matka znajduje wyjście: nawiązuje z synem (ukrywającym się pod nickiem Kruk z Tower) znajomość przez internet jako Toffi i zyskuje jego sympatię. Ta ryzykowna gra nie zmieni jednak ich relacji w prawdziwym życiu. To nie może skończyć się dobrze, mimo że aktorzy prowadzą tę grę z prawdziwym kunsztem. Inteligentnie napisany tekst, trafiający w sam środek podziałów rodziców i dzieci, którzy nie umieją już prowadzić dialogu. Sztuka białoruskiego autora Andrieja Iwanowa powstała mniej więcej przed dziesięcioma laty, z tego choćby powodu nie wiąże się z dzisiejszymi konfliktami na Białorusi, ale celnie rozpoznaje plagę samotności, niszczącą ludzi silniej niż pandemia.