EN

17.07.2024, 15:37 Wersja do druku

Kraków pożegnał Jerzego Stuhra, wszechstronnego aktora, reżysera, pedagoga

Urna z prochami Jerzego Stuhra, wybitnego aktora, reżysera, pedagoga spoczęła w środę w rodzinnym grobowcu na cmentarzu Rakowickim w Krakowie. „Zgasły reflektory, a kurtyna zapadła. Ale artyści tacy jak Jerzy Stuhr nigdy nie odchodzą” – mówiła podczas mszy żałobnej ministra kultury Hanna Wróblewska.

fot. Łukasz Gągulski/ PAP

Kiedy urna z prochami Jerzego Stuhra opuszczała kościół św. Piotra i Pawła, rozległy się brawa. Następnie uczestnicy uroczystości udali się na cmentarz Rakowicki, gdzie aktor spoczął w rodzinnym grobowcu. Ostatniemu pożegnaniu na cmentarzu z udziałem rodziny, przyjaciół, współpracowników i tłumu wiernych widzów towarzyszyła muzyczna interpretacja wiersza „Koniugacja” Haliny Poświatowskiej, a zgromadzeni po raz ostatni nagrodzili zmarłego aktora gromkimi brawami.

Przy grobie przemawiała reżyserka Agnieszka Holland. "Myślę, że niezależnie od niedoskonałości, błędów czy momentów zatracenia Jurek pielęgnował bardzo konsekwentnie i wiernie właśnie wartości służby. Aktorstwo rozumiał jako służbę, a rolę artysty w społeczeństwie tak, żeby nie odwracać się od tego społeczeństwa tyłem, żeby zawsze dawać. Nawet kiedy dotknęła go po raz pierwszy ta straszna choroba, z której się wykaraskał, pierwsza rzecz, którą chciał zrobić, to podzielić się tym i dać swoje doświadczenie i wesprzeć nim innych" - mówiła Holland.

Według niej Stuhr „wyposażył nas w wielkie bogactwo”. „Są ludzie, którzy przechodzą przez życie tak, że nie zostawiają prawie śladu i potem wypłukują się z pamięci i bliskich, i znajomych, i kolejnych pokoleń, natomiast Jurek zostawił tyle śladów materialnych i niematerialnych (…). I myślę, że pozostanie właśnie dla mego pokolenia, to na pewno, ale i również dla pokolenia jego dzieci i jego wnuków" - powiedziała reżyserka.

Agnieszka Holland zwróciła uwagę na rolę i oddanie żony aktora Barbary. „Nie byłoby Jurka bez Basi. Basia jest opoką całej rodziny” - podkreśliła.

Reżyserka, odnosząc się do wydarzeń w ostatnim okresie życia artysty, porównała je do roli króla Leara, której „Jurek nie zagrał w teatrze, ale w pewnym sensie niestety przyszło mu ją zagrać w życiu na końcu”. „Myślę o królu Learze i o tym, jak od tego, któremu się wydawało, że panuje nad swoim życiem, że ma władzę, trzymając rząd dusz i serca ludzi, nagle się okazało, że wiele ludzi może się od niego odwrócić i może on stanąć nad przepaścią. Ale byli przyjaciele i byliście wy” - powiedziała Holland do zebranych na krakowskiej nekropolii.

Wcześniej odbyła się uroczysta msza pogrzebowa w kościele św. Piotra i Pawła, której przewodniczył kard. Grzegorz Ryś. Uczestniczyli w niej m.in. żona Barbara, syn Maciej i córka Marianna, marszałek Senatu Małgorzata Kidawa-Błońska, ministra kultury i dziedzictwa narodowego Hanna Wróblewska, Anna Polony, Agnieszka Holland i Katarzyna Adamik, Olgierd Łukaszewicz, Dorota Segda, Magdalena Zawadzka, Jerzy Fedorowicz i Marek Kondrat.

"Przychodzą nam do głowy oczywiste słowa: wielki aktor, wspaniały nauczyciel, prawdziwy przedstawiciel polskiej inteligencji, przyjaciel, społecznik, wspaniały człowiek" – żegnała zmarłego artystę Małgorzata Kidawa-Błońska. W przemowie podczas uroczystości podkreśliła, że Jerzy Stuhr był i pozostanie przedstawicielem elity wielkiego talentu.

"To nie jest elita pustego przywileju czy drażniącej wyższości. To elita wielkiego, autentycznego talentu i naprawdę bardzo ciężkiej pracy nad rzemiosłem, warsztatem aktorskim, słowem. I taki Jerzy Stuhr był przez całe życie – ze swoimi wspaniałymi rolami, słabościami, błędami, mądrymi, odpowiedzialnymi i odważnymi deklaracjami" - wspomniała. Zwróciła uwagę, że "w czasach populistycznego ataku na inteligencję" aktor "stał się celem". "Ale Jerzy Stuhr w tych czasach zachował męstwo, nie stracił odwagi" - dodała marszałek Senatu.

Ministra kultury i dziedzictwa narodowego Hanna Wróblewska podkreśliła, że twórczość artysty była i jest niezwykła, o znaczeniu fundamentalnym dla kinematografii. "Jerzy Stuhr to wyjątkowy przykład aktora kompletnego, pozostawiającego swój ślad zawsze tam, gdzie był obecny - w filmie, w teatrze czy w telewizji, czy po prostu pośród nas. Wspominając go dzisiaj, nie możemy zapomnieć o jego niezwykłej inteligencji. Nie wstydził się słabości, przekuwał ją w najsilniejszą siłę, siłę szczerości" - powiedziała Wróblewska.

Dodała, że jego postać będzie kojarzona z wielkimi kreacjami scenicznymi, filmowymi, z mądrością, którą wnosił w każdą swoją rolę, z humorem i ludzkim ciepłem, które bezpośrednio emanowało z każdej jego wypowiedzi. „9 lipca 2024 r. zgasły reflektory, a kurtyna zapadła. Ale artyści tacy jak Jerzy Stuhr nigdy nie odchodzą. Jego role, filmy, książki będą z nami na zawsze. Dziedzictwo, jakie pozostawił po sobie będzie żyło w naszych sercach i umysłach, a kreacje aktorskie będą inspirować kolejne pokolenia" – żegnała Jerzego Stuhra ministra kultury.

Dorota Segda w mowie pożegnalnej zacytowała słowa, które opublikowali studenci prof. Jerzego Stuhra po jego śmierci. "Byliśmy, jesteśmy, zawsze będziemy dumni, że artysta i człowiek tej klasy podjął się misji poprowadzenia naszej uczelni i nas w drodze do teatru przez wielkie +T+" - podkreśliła rektor AST.

"Pana artystyczne dokonania, oddanie sprawom uczelni. Pana wspaniałe pomysły, jak nią kierować, jak ją rozwijać, ale też pana obywatelska postawa, pana odwaga i bezkompromisowość, pana patriotyzm będą zawsze naszym drogowskazem" – zwróciła się do zmarłego artysty rektor Akademii Sztuk Teatralnych (AST) im. Stanisława Wyspiańskiego w Krakowie Dorota Segda. "W czasach, gdy świat potrzebuje autorytetów, był pan bezcennym darem, który otrzymaliśmy i wciąż uczymy się, jak z niego korzystać. Cześć Pana pamięci" - podkreśliła rektor AST w Krakowie.

Głos zabrał również dyrektor Narodowego Starego Teatru w Krakowie Waldemar Raźniak, który przywołał wykreowane na tej scenie wybitne role Jerzego Stuhra. To m.in. Mistrz ceremonii, Belzebub w "Dziadach" w reżyserii Konrada Swinarskiego, Piotr Wierchowieński w "Biesach", Wysocki w "Nocy listopadowej", AA w "Emigrantach", Hamlet w "Tragicznej historii Hamleta księcia Danii", Porfiry Pietrowicz w "Zbrodni i karze", Papkin w "Zemście" w reżyserii Andrzeja Wajdy, Student w "Procesie", Jasza w "Wiśniowym sadzie", Fikalski w "Z biegiem lat, z biegiem dni" w reżyserii Andrzeja Wajdy i Anny Polony. Ostatnią jego rolą w Starym Teatrze był Profesor Ned Wilkinson w wyreżyserowanych przez niego "Wielebnych" Sławomira Mrożka.

"To postaci, które na zawsze pozostaną w pamięci widzów i w historii polskiego teatru" – wskazał Waldemar Raźniak. "Profesorze, żegna pana zespół i załoga Narodowego Starego Teatru. Żegnają współpracownicy i studenci z Krakowa, Katowic, Bytomia. Polska sztuka poniosła wielką stratę" – dodał dyrektor krakowskiej sceny.

Jerzy Stuhr urodził się 18 kwietnia 1947 r. w Krakowie. W 1970 r. ukończył polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim, a w 1972 r. krakowską PWST, której po latach został rektorem. Po studiach został zatrudniony w Starym Teatrze im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie. Już wcześniej, w 1971 r., pojawił się jako aktor filmowy w "Milionie za Laurę" Hieronima Przybyła i w "Trzeciej części nocy" Andrzeja Żuławskiego.

W 1977 r. stworzył pierwszą ze swoich najsłynniejszych filmowych kreacji. W "Wodzireju" Feliksa Falka wcielił się w postać Lutka Danielaka. Człowieka dwuznacznego moralnie - pozbawionego skrupułów adwokata - Stuhr zagrał następnie w dramacie "Bez znieczulenia" w reżyserii Andrzeja Wajdy (1978). Do znanych ról Stuhra należą także kreacje w filmach: "Szansa" Feliksa Falka (1979), "Pociąg do Hollywood" Radosława Piwowarskiego (1987), "Obywatel Piszczyk" Andrzeja Kotkowskiego (1988), "Persona non grata" Krzysztofa Zanussiego (2005) oraz "Kajman" włoskiego reżysera Nanniego Morettiego (2006).

Jako artysta teatralny przez wiele lat - od 1972 roku - był związany ze Starym Teatrem im. Modrzejewskiej w Krakowie. Na jego deskach grał w spektaklach reżyserowanych m.in. przez Andrzeja Wajdę, Konrada Swinarskiego, Jerzego Jarockiego, Jerzego Grzegorzewskiego. Na scenie tej samodzielnie reżyserował przedstawienia. W dorobku Stuhr miał też m.in. wieloletnią, zapoczątkowaną w latach osiemdziesiątych współpracę z teatrami włoskimi.

W 2020 r. aktor przeszedł udar mózgu. Wcześniej, w 2011 r. wykryto u niego nowotwór krtani. Obserwując świat ze szpitalnego łóżka, zaczął pisać dziennik, który później ukazał się pod tytułem "Tak sobie myślę".

W lutym br. artysta powrócił jednak na teatralne deski. W warszawskim Teatrze Polonia wyreżyserował spektakl "Geniusz" wg sztuki Tadeusza Słobodzianka, w którym zagrał rosyjskiego reżysera i pedagoga - uważanego za ojca nowoczesnego teatru - Konstantina Stanisławskiego. Aktor filmowy i teatralny, reżyser, polonista, profesor sztuk teatralnych zmarł 9 lipca br. w wieku 77 lat.

Źródło:

PAP