Pytania o to, jak i dlaczego pijemy oraz czy różnimy się w tej materii od Francuzów lub Włochów, stawiają twórcy spektaklu "Pijacy", opartego na oświeceniowym tekście Franciszka Bohomolca. Przedstawienie oglądać można od piątku w Teatrze Bagatela w Krakowie.
"To fantastyczny materiał o pijaństwie, a wiele rzeczy i zjawisk zaobserwowanych przez Bohomolca wciąż jest aktualnych. Zderzanie tych światów z dzisiejszymi wyobrażeniami i postaciami to fajna zabawa" - powiedział reżyser spektaklu Artur W. Baron podczas środowego spotkania z dziennikarzami.
Twórca podkreślił, że w materiale, który stanowił punkt wyjścia do scenicznej opowieści o tytułowych "Pijakach", odnalazł wiele humoru. Zwrócił również uwagę na celne spostrzeżenia zawarte w portrecie ówczesnego środowiska sarmackiego.
Interpretacja "Pijaków" Franciszka Bohomolca to bowiem próba poszukiwania odpowiedzi na pytania o to, jak pijemy i dlaczego pijemy, a także o to, czy różnimy się w swoim piciu od przedstawicieli innych narodowości. Twórcy spektaklu uznali zatem, że warunkiem koniecznym, by tekst rezonował we współczesnym widzu jest to, aby jego przekaz był jak najbardziej zbliżony do aktualnych realiów i obyczajowości.
W przygotowanym przedstawieniu na scenie zobaczymy liczną obsadę i to właśnie na barkach aktorów, wspomaganych przez scenografię i kostiumy z epoki, spoczywa zadanie opowiedzenia o narodowych przywarach tak, by przekaz trafił do widza. "Myślę, że dla nich to też fantastyczna przygoda - mówienie tekstem staropolskim, ale z dzisiejszą ekspresją i świadomością tego, co przeżywamy i w jakim funkcjonujemy świecie. Wiele czerpiemy z kostiumu staropolskiego, bawimy się językiem i starodawną energią. Jest mnóstwo powodów, żeby do takiej literatury sięgać" - ocenił reżyser.
W uwspółcześnianiu przekazu twórcom pomogą wplecione w tekst frazy m.in. z Jerzego Pilcha, który - zdaniem reżysera - był "mistrzem analizy natury picia", a równocześnie posługiwał się "frazą sienkiewiczowską, staropolską, która fantastycznie rymuje się z językiem Bohomolca". "Chodzi o to, żeby te teksty nabierały też współczesnych znaczeń i mocy" - podsumował Baron. Pomóc w tym mają także współczesne piosenki, które aktorzy wykonają na scenie.
Tych, których lekki sposób mówienia o poważnym w gruncie rzeczy problemie może nie przekonywać, reżyser spektaklu zapewnia, że nigdy nie zamierzał obrażać ani wyśmiewać osób, które zmagają się z tym nałogiem. Chce jednak opowiedzieć o tym zjawisku w sposób inny niż dotychczas.
"My nie chcemy uprawiać moralizatorstwa. Jest to komedia oświeceniowa, czyli taka, która ma uczyć bawiąc, ale my nie narzucamy sobie takiego obowiązku. Raczej traktujemy to z przymrużeniem oka i dystansem, nie chcemy pouczać. Jednak myślę, że przejrzenie się w lustrze, które stawiamy, będzie dla Polaków ciekawe. Pytania o to, czy pijaństwo to nasza polska dusza, czy też to to, jacy jesteśmy powoduje, że tyle pijemy, są istotne" - ocenił Baron.
Jego zdaniem błędne jest założenie, że jeśli o danym problemie mówi się poprzez sztukę w sposób poważny, to celniej trafi się do odbiorcy. "Moim marzeniem jest to, żeby ludzie wychodząc ze spektaklu myśleli: i śmieszne, i straszne; żeby zadawali sobie pytania, czy ta dzikość picia, to, jak pijemy przez te kilkaset lat, coś o nas mówi" - wyjaśnił twórca.
Spektakl "Pijacy" oglądać można od soboty.