Teatr Variete ogłosił właśnie, że w październiku odbędzie się premiera spektaklu "Przerażony na śmierć". Podpisano już umowę z zagranicznym reżyserem i niektórymi aktorami. Tymczasem nie ma jeszcze pieniędzy na sfinansowanie sztuki. Radni miejscy nie godzą się na przekazanie funduszy, bo czują się szantażowani i oszukani.
Działanie placówki miało kosztować miasto niecały milion zł rocznie, tymczasem potrzeba na to nawet 3,2 mln. Tak zwany teatr impresaryjny nie ma własnej trupy aktorskiej, tylko organizuje "zamawiane" spektakle. Sama jego dyrekcja przyznaje, że reżyserzy i aktorzy życzą sobie za pracę o wiele więcej, niż w innych teatrach - i stąd problem. Wątpliwości za grube tysiące Teraz chodzi o 450 tys. zł. Aby pieniądze trafiły na konto teatru, zgodę muszą wyrazić radni. Ci twierdzą, że raz już fundusze na przygotowanie nowego spektaklu dali i nie zamierzają robić tego ponownie. Chodzi o ok. 2 mln zł przekazane w 2014 roku. Jednakże część tych środków (950 tys. zł) zamiast na przygotowanie widowiska, wydano na dokończenie budowy teatru, jego wyposażenie i poprawę niedoróbek. Choć w sumie z kasy miasta na inwestycję wydano już przez lata ok. 30 mln! Radni są jednak pod presją, bo teatr podpisał już umowę z reżyserem. - Nic mi nie wiadomo o