EN

2.03.2023, 10:42 Wersja do druku

Kraków. Szybki proces Jerzego Stuhra. Sąd ogłosił wyrok dla aktora za jazdę pod wpływem alkoholu

Trzyletni zakaz prowadzenia pojazdów, 12 tys. zł grzywny, 6 tys. zł wpłaty na Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej oraz 4 tys. zł kosztów sądowych - taki wyrok ogłosił w środę 1 marca krakowski sąd w sprawie o prowadzenie auta w stanie nietrzeźwości przez znanego aktora Jerzego Stuhra. Do incydentu doszło 17 października ub. roku na al. Mickiewicza. Aktor miał 0,7 promila alkoholu we krwi.

Łukasz Gągulski / PAP

Proces przeciwko Jerzemu Stuhrowi był rekordowo krótki. Rozpoczął się o godz. 10, a wyrok został ogłoszony już dwie godziny później. Na sali sądowej nie było aktora. Obecny był za to poszkodowany motocyklista, który został lekko potrącony przez Stuhra.

Obrońca Jerzego Stuhra, Jakub Dzwoniarski, wystąpił z wnioskiem o dobrowolne poddanie się karze i zaproponował niższą karę finansową - grzywnę w wysokości 240 stawek dziennych po 50 zł stawka oraz 5 tys. zł na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej. Obrona była zgodna z prokuraturą, co do zakazu prowadzenia pojazdów przez trzy lata.

Podczas posiedzenia sędzia Tomasz Rutkowski odczytał wyjaśnienia aktora. Aktor wskazywał m.in., że 17 października wypił trzy, cztery lampki wina do obiadu. Zapomniał, że miał umówiony tego dnia wywiad z dziennikarzem. Czując się dobrze i w przekonaniu, że alkoholu nie ma w organizmie, wyjechał bocznymi drogami – z powodu remontu ul. Królowej Jadwigi - na spotkanie z dziennikarzem. Aktor tłumaczył, że najpierw odjechał z miejsca zdarzenia, ponieważ nie poczuł, aby spowodował kolizję i zranił motocyklistę, który – według aktora – krzyczał i nie wyglądał na poszkodowanego. Jak podkreślił, miał wrażenie, że krzyczący obcy mężczyzna może go zaatakować. Aktor zaznaczył, że żałuje tamtego zdarzenia i nigdy wcześniej nie prowadził pod wpływem alkoholu. Zauważył też, że miał rozładowany aparat słuchowy w prawym uchu, co dodatkowo sprawiło, że nie widział, o co dokładnie chodziło na początku po zdarzeniu 17 października.

Prokurator Bartłomiej Legutko zgodził się z obroną, co do nieposzlakowanej opinii aktora, ale – uzasadniając wniosek o wyższą karę – podkreślił, że nawet osoby znane o nieposzlakowanej opinii muszą ponieść karę.

Z dziennikarzami w sądzie rozmawiał motocyklista potrącony przez aktora.

- Mam paraliż w lewej dłoni, w ostatnich miesiącach funkcjonuję tylko dzięki antydepresantom – powiedział Onetowi pan Sławomir, 44-letni motocyklista, który uczestniczył w kolizji z samochodem kierowanym przez Jerzego Stuhra. W rozmowie z mediami twierdził też, że nagranie przekazane śledczym zostało zmanipulowane i nie ma na nim samego momentu kolizji. Twierdził też, że wycięta została ścieżka dźwiękowa, na której słychać moment uderzenia. Te twierdzenia zostały jednak zdementowane przez prokuratora.

Prokuratura ze sprawy wyłączyła wątek ewentualnej kolizji. Tę sprawę ma dalej badać policja.

Potrącenie na al. Mickiewicza

Przypomnijmy. 17 października, 75-letni kierujący lexusem potrącił na al. Mickiewicza w Krakowie 44-letniego motocyklistę. Doszło do tego po tym, jak aktor skręcał w lewo i był na tym samym pasie, który zajmował już motocyklista. Uderzył go przy tym autem w łokieć, ale motocyklista utrzymał równowagę. Kierowca jednośladu zaczął gonić odjeżdżającego aktora i próbował go zatrzymać. Ostatecznie 44-latek zszedł z motocykla i podszedł do kierowcy lexusa, który znów chciał odjechać.

Jerzy Stuhr tłumaczył, że nie zauważył kolizji. Dzień po incydencie aktor wydał oświadczenie

Oświadczenie Jerzego Stuhra

"Bardzo żałuję i przepraszam, że wczoraj podjąłem tę najgorszą w moim życiu decyzję o prowadzeniu samochodu. Deklaruję pełną współpracę z organami powołanymi do wyjaśnienia wczorajszego incydentu. Jednocześnie chciałem zapewnić, że wbrew doniesieniom medialnym, nie zbiegłem z miejsca zdarzenia, lecz zatrzymałem się na życzenie jego uczestnika (motocyklisty) i razem oczekiwaliśmy na przyjazd policji" – napisał Stuhr w opublikowanym dzień później oświadczeniu.

Źródło:

„Dziennik Polski” online

Link do źródła

Autor:

Artur Drożdżak

Data publikacji oryginału:

01.03.2023