Mam kłopot z włączeniem się do dyskusji na temat kondycji krakowskiej kultury, którą rozpoczęły pani redaktor Agnieszka Malatyńska oraz zastępca prezydenta Krakowa pani Magdalena Sroka swoimi polemicznymi artykułami na łamach "Dziennika Polskiego". Znam obie panie, cenię, szanuję i lubię. Ale odnoszę wrażenie, że rozmawiają różnymi językami, o niezupełnie tych samych sprawach - pisze dyrektor Teatru im. Słowackiego Krzysztof Orzechowski w Dzienniku Polskim.
Pani Agnieszka zdaje się postulować potrzebę większego zainteresowania miasta obowiązkami kulturotwórczymi, atakując Krakowskie Biuro Festiwalowe za to, że ogromne środki przeznacza wyłącznie na promowanie miasta i jego prezydenta. Pani Magdalena chwali Biuro za rozmach, pomysły i sprawność, a powinności mecenasa kultury sprowadza głównie do działań promocyjnych i impresaryjnych. I tu nasuwa się pytanie fundamentalne, na które trudno jest mi znaleźć odpowiedź: kto w Krakowie kreuje politykę kulturalną - prezydent, radni miejscy, Wydział Kultury i Dziedzictwa Narodowego UMK, czy też może KBF? No bo jeśli KBF realizuje dyrektywy władz - to czyni to świetnie i sukcesy ma niezaprzeczalne! Tak zresztą powinno być, ale chyba tak nie jest. KBF dysponuje zbyt wielkimi pieniędzmi i zbyt dużą samodzielnością. Jeśli zatem samo dla siebie tworzy politykę kulturalną to sytuacja jest kuriozalna. Syndrom krajów trzeciego świata W nawiązaniu do wywodó