Monodram "Byłam żoną Boba Marleya" to muzyczna opowieść o Ricie Marley albo, jak mówią twórcy, portret kobiety, która żyjąc u boku sławnego na całym świecie męża, próbuje odnaleźć własną drogę. Spektakl w reżyserii Pawła Szumca z Katarzyną Chlebny w roli głównej od piątku będzie można zobaczyć w teatrze KTO.
"Kasia [Chlebny] nie udaje czarnoskórej jamajskiej dziewczyny z małej wioski, ale jest kobietą-symbolem. Kobietą-symbolem tego wszystkiego, z czym jako kobiety się spotykamy w życiu, zagadnienia, jak daleko może być posunięte bycie cieniem wybitnych mężczyzn. Sztuka pokazuje pewien problem, podejmuje temat tego, gdzie kończą się granice naszej potrzeby na życie, na istnienie" - mówiła podczas próby medialnej do spektaklu Małgorzata Jantos, autorka scenariusza, na co dzień krakowska radna.
Jak opowiedziała, pomysł na spektakl powstał podczas pisania książki. Odkładając prace związane z tą publikacją, słuchała muzyki Boba Marleya i czytała o nim książki, w których pojawiła się postać Alfarity Marley, zwanej Ritą. Zainspirowana jej historią postanowiła napisać sztukę teatralną. Na scenie krakowskiego teatru KTO wyreżyserował ją Paweł Szumiec.
"Okazało się, że mówiąc o kobiecie, która żyła w cieniu swojego bardzo sławnego męża, ikony popkultury, zaczęliśmy w niej nagle dostrzegać rysy współczesności, pewne analogie, zaczęliśmy odkrywać w niej to coś, co nas interesuje dzisiaj" - przyznał reżyser spektaklu. Dodał, że w monodramie twórcy szukali uniwersalnych cech współczesnej kobiety, która walczy o siebie i dąży do tego, by wyzwolić się spod męskiej dominacji. "Spektakl jest też trochę o nadziei, o tym, że można odnaleźć się, można zacząć żyć własnym życiem" - dodał.
W rolę Rity Marley wcieliła się Katarzyna Chlebny. Aktorka przyznała podczas spotkania z dziennikarzami, że zależy jej nie tylko na zbudowaniu historii biograficznej Rity Marley i przywołaniu kultury reggae, ale również szukaniu analogii do bliższych nam codziennych społecznych, religijnych, partnerskich relacji. Powiedziała również, że "bardzo dużo przestrzeni emocjonalnej Rity, która będzie na scenie, zbudowały kobiety, które zna osobiście".
"Z Rity jest uśmiech, z Rity jest myślenie o jej mimice, o jej pulsie wewnętrznym, który prowadzi ruch. Ale już nawet ruch jest odrobinę miksowany. Rity ruch jest raczej drugoplanowy, śpiewając piosenki Boba Marleya szukałam luzu pomiędzy Ritą a Bobem, jakbym chciała dać Ricie trochę większą przestrzeń, niż przestrzeń mikrofonu chórkowego" - opowiedziała o roli Katarzyna Chlebny. Przyznała jednocześnie, że "obserwacja osoby, która przez większość życia godziła się na pozostanie w cieniu, budziła w niej niezgodę".
"Jeżeli to jest wybór, to to jest piękne i każdy ma do tego prawo. Problem pojawia się wtedy, kiedy kobieta pragnie wyjść na światło dzienne, dostać należny sobie szacunek, czas, przestrzeń, a ktoś konsekwentnie nie pozwala jej na to, a ona sama, z dobrego serca, nawet nie próbuje z tym walczyć, tylko pokornie to przyjmuje. Na to był mój największy bunt, na to pokorne przyjmowanie losu przez Ritę" - wyjaśniła aktorka. "Rita w pewnym momencie budzi się z tego letargu. Chciałabym, żeby taki moment w życiu wielu kobiet, jak także w sytuacji Rity, przychodził dużo wcześniej, żeby umieć powiedzieć, że chcę iść po swoje, chcę robić swoje rzeczy, mam do tego prawo" - podkreśliła.
Twórcy zaznaczają, że bohaterką spektaklu jest także muzyka, za którą w spektaklu odpowiada Aleksander Brzeziński. Zabrzmi ona m.in. w piosenkach Boba Marleya i Rity Marley, wykonywanych na żywo z zespołem Mamas & Trawas, powołanym specjalnie na potrzeby przedstawienia.