Opowieść o ludzkiej próżności, ale bez moralizowania i grożenia palcem - tak o spektaklu pt. "Pensjonat Pana Bielańskiego" mówi jego reżyser Marek Gierszał. Premiera teatralnej opowieści o przygodach ziemianina Maurycego Stolnika - w sobotę w krakowskim Teatrze Bagatela.
"Pensjonat Pana Bielańskiego" to komediowa opowieść rozgrywająca się w będącym pod zaborem austriackim Krakowie, gdzie pojawia się Maurycy Stolnik. Pochodzący z pobliskich Bronowic ziemianin pragnie przeżyć w metropolii niezapomnianą przygodę, a także zabłysnąć przed znajomymi. Angażując w realizację tego planu bratanka i przyjaciela, wikła się w serię niespodziewanych wydarzeń.
Spektakl, jak podkreślił jego reżyser Marek Gierszał, to przede wszystkim opowieść o jednej z ludzkich przywar, jaką jest próżność, ale snuta "bez moralizowania i grożenia palcem". "Wszyscy uważamy siebie za tak ważnych i niezwykłych. A my, z przymrużeniem oka i dowcipem, opowiadamy o tym, zapraszając do żartu; bardziej niż do głębokiej refleksji, to do pośmiania się trochę z samych siebie, ale przede wszystkim z postaci, które się tu pojawiają" - powiedział twórca podczas środowej próby medialnej.
Przygotowane przez niego przedstawienie to przykład teatru realistycznego: utrzymane w konkretnej konwencji, ze scenografią opartą na stylizowanych dekoracjach i kostiumami z epoki. "Pensjonat..." to także swoista adaptacja XIX-wiecznej, niemieckiej farsy.
Reżyser spektaklu przyznał, że zdaje sobie sprawę, iż osadzenie opowieści dla współczesnych widzów w formie zwanej possą, która "dziś jest już niegrana", może stanowić dla nich pewną trudność. "Widz musi zechcieć ten klucz odczytać i w niego wejść. Jeśli to się uda, to w porządku, jeśli nie, to pozostanie dystans i nie będzie to taki wieczór, na jaki mam nadzieję" - powiedział Gierszał.
Główną rolę w spektaklu gra Krzysztof Bochenek, a na scenie towarzyszą mu m.in.: Anna Rokita, Natalia Hodurek, Izabela Kubrak, Maciej Sajur i Kosma Szyman.