Ministerstwo kultury przyznaje: Marek Mikos nie musi zatrudnić Michała Gielety jako dyrektora artystycznego Starego Teatru, choć to pomysły reżysera polskiego pochodzenia przekonały członków komisji konkursowej do wyboru tego duetu - pisze Małgorzata Skowrońska w Gazecie Wyborczej - Kraków.
Mikos ogłosił, że stracił zaufanie do Gielety. Rozłam w duecie, który miał pokierować krakowską narodową sceną to spory kłopot dla ministerstwa kultury. Tuż po ogłoszeniu wyniku konkursowego, który zszokował środowisko artystyczne (w zestawie kandydatów ubiegających się o to stanowisko Mikos był najsłabszy, także z powodu najmniejszego doświadczenia w kierowaniu teatrem) minister Gliński przedstawiał Gieletę jako najgorętsze polskie reżyserskie nazwisko w Europie. Nie ukrywał, że to w tym mało znanym nad Wisłą artyście (Gieleta reżyseruje głównie w Anglii i USA) widzi kogoś, kto do teatru wniesie powiew światowych trendów. Największy atut programu Tymczasem Mikos zmienił front i rezygnuje ze współpracy z Gieletą. Co na to ministerstwo? Oficjalnie przyznaje, że niewiele może zrobić. "Konkurs ogłoszony przez MKiDN był konkursem na kandydata na dyrektora NST w Krakowie, a nie na dyrektora i zastępcę dyrektora ds. artystycznych" -