To utkana z osobistych wspomnień opowieść o relacji córki i ojca, problemach, jakie przed nimi stoją - z perspektywy dziecka oraz perspektywy ojca - mówią twórcy widowiska familijnego "Wszechświaty mojego taty". Spektakl od soboty będzie można zobaczyć w krakowskim Teatrze Groteska.
"Spektakl przedstawia historię Lili i jej taty, opowiada o relacji córki i ojca, problemach, jakie przed nimi stoją, z perspektywy dziecka oraz perspektywy ojca" - powiedziała PAP reżyser przedstawienia Gosia Dębska. Jak dodała, w spektaklu postać ojca jest rozpisana na pięciu aktorów, którzy prezentują różne jego cechy. "U źródła tego pomysłu była myśl, że człowiek w tej roli czasem potrzebuje wielu rąk, musi znajdować się w kilku miejscach na raz, występować w wielu funkcjach jednocześnie" - dodała.
Realizatorzy spektaklu zwracają uwagę, że materiałem dla scenariusza autorstwa Katarzyny Matwiejczuk były osobiste wspomnienia. "Jako realizatorzy spektaklu dzieliliśmy się swoimi refleksjami dotyczącymi dzieciństwa, relacji między nami a ojcami, silnych momentów, które utkwiły nam w pamięci, które powodowały czasami wielkie olśnienia albo potworne zawody" - wyjaśnił Karol Suszczyński, dyrektor Teatru Groteska.
"Dla mnie jest to opowieść o tym, jak ojcowie potrafią starać się, żeby dzieciństwo ich dzieci było jak najwspanialsze. Ja miałem takie dzieciństwo spędzone w cyrku. Mój ojciec był osobą niezwykłą; artystą, ojcem, osobą, która stawia namiot cyrkowy… Ale nie ma jej w pobliżu. Momenty spotykania się w miesiącach wolnych od szkoły były magicznym okresem. To szalenie wpływało na moją emocjonalność, myślenie o świecie, ale też na to, co dzisiaj robię, bo cyrk i teatr lalek to sztuki pokrewne" - dodał Suszczyński.
Wcielająca się w postać Lili Zuzanna Romańska zwróciła uwagę, że w spektaklu nie pojawia się wątek mamy, a przedstawienie można odbierać również jako historię o samotnym rodzicielstwie. "Lila jest dzikusem, wychowanym przez tatę. Jeśli chodzi o mamę, to tego wątku nie poruszamy, to jest kwestia interpretacji widza" - powiedziała aktorka.
"Lila jest bardzo błyskotliwa i próbuje odpowiedzieć sobie na pytania, czy ojciec stwarza jakąś bańkę, nieco ją oszukuje… I trochę już nie daje się nabierać na rodzicielskie triki. Przez cały proces spektaklu ona dojrzewa i mówi w końcu tacie, że jest już duża i że sobie poradzi" - oceniła Romańska. "To myśl przewodnia w naszym spektaklu - żeby dziecko chronić, ale też nie trzymać go w bańce" - dodała.
Spektakl jest pierwszą premierą Teatru Groteska w nowym sezonie oraz pierwszą realizacją teatru pod kierownictwem nowego dyrektora.
"Ten spektakl pokazuje, jak różnorodny potrafi być teatr lalek, wskazuje na zjawiska, których czasem nie utożsamiamy z tą dziedziną sztuki, i mam nadzieję, że zapowiada też kolejne realizacje, które będą tylko rozsadzać schematy, szukać nowych środków wyrazu, nowego sposobu narracji, komunikacji, kontaktu z widzem" - powiedział Karol Suszczyński.