Cóż to był za dzień! Zaczął się od debat w Bunkrze Sztuki, skończył późną nocą ceremonią wręczenia nagród w Bunkier Cafe i szaleństwem do białego rana. A po drodze jeszcze były spektakle wybitne, poruszające, piękne.
14 grudnia, sobota, dziewiąty dzień festiwalu Boska Komedia w Krakowie.
O 12 w Galerii Bunkra Sztuki odbyła się debata z udziałem dyrektorów i dyrektorek teatrów którą poprowadzili Łukasz Drewniak i Magdalena Rigamonti. W debacie „We are special, we have special needs" udział wzięło aż dziewięcioro dyrektorów teatrów: z Krakowa Dorota Ignatjew, dyrektorka Narodowego Starego Teatru, Bartosz Szydłowski, dyrektor Łaźni Nowej, Krzysztof Głuchowski, dyrektor Teatru im. Słowackiego, Małgorzata Bogajewska, dyrektorka Teatru Ludowego, Paweł Dobrowolski, dyrektor Teatru im. Jaracza w Olsztynie, Joanna Nawrocka, dyrektorka Teatru Ochoty w Warszawie, Wojciech Faruga, dyrektor Teatru Dramatycznego w Warszawie, Piotr Kruszczyński, dyrektor Teatru Nowego w Poznaniu i Beniamin Bukowski, dyrektor Teatru Polskiego w Bydgoszczy. Łukasz Drewniak na początku debaty podkreślał, że dyrektorzy stali się frontmenami teatrów, byli i są zmuszenia do walki o swoje zespoły, musieli i muszą dogadywać się z władzami województw, miast, ministerstwem kultury. Dobrych kilka minut trwała dyskusja o plusach i minusach łączenia funkcji dyrektora i reżysera. Z jednej strony reżyserowanie spektakli w dyrektorowanym przez siebie teatrze może powodować chaos, paraliż decyzyjny, z drugiej strony reżyserując w teatrze którym się kieruje najlepiej spaja się i poznaje cały zespół pracowników. Potrzebni są więc decyzyjni i odpowiedzialni zastępcy dyrektorów, którzy na czas reżyserowania są w stanie zastąpić dyrektora. Analizowany był przypadek nieudanej dyrekcji Moniki Strzępki w Teatrze Dramatycznym w Warszawie.
- Bez spotkania reżyserskiego z zespołem aktorskim nie wyobrażam sobie kierowania teatrem – powiedziała Małgorzata Bogajewska.
Na szczęście zmienił się klimat wokół teatrów
- Bez względu na to, jaka jest czy była sytuacja polityczna w kraju dyrektorzy muszą mieć odwagę wykonywania odważnych, niekiedy radykalnych gestów artystycznych. Zapadły mi w pamięć słowa Agnieszki Holland która powiedziała że środowisko kulturalne nie zdało egzaminu w ostatnich trudnych latach – mówił Bartosz Szydłowski. Krzysztof Głuchowski powiedział, że klimat wokół teatrów po zmianie władzy jednak się zmienił, „nie można porównywać Armageddonu do obecnych sporów. Wielu aktorów teatru którym kieruję ma syndrom ptsd z powodu działań polityków w ostatnich latach". Dodał też że „Teatr zwyciężył. Władza nie wtrąca się już w sprawy teatru i tak powinno być. Ale nie zapomnimy że teatr Słowackiego obronili widzowie". Bartosz Szydłowski powiedział że „w Polsce finansowanie kultury jest na ostatnim miejscu. A przecież kultura to realne zabezpieczenie ludzi przed ogłupianiem". Dorota Ignatjew mówiła że bycie dyrektorem teatru to „potwornie ciężka praca i zawód. Papierologia, duży emocjonalny koszt, który trzeba płacić. Bez mocnych zespołów nawet dobry dyrektor nic nie będzie mógł w teatrze zrobić". Łukasz Drewniak pytał o publiczność teatralną, pytał o to, czy teatr ma być jedynie dla młodych odbiorców. Małgorzata Bogajewska opowiadała o rozmowach z młodymi ludźmi prowadzonych w Teatrze Ludowym i Teatralnym Instytucie Młodych (TIM). Mówiła: „Potrzebują teatru który wzrusza, mówi o ich problemach. Jest teatrem emocji. Młodzi mówią nam: dajcie nam opowieści, historie i emocje". Wiele ciekawych wątków została podczas tej debaty poruszonych. Joanna Nawrocka podsumowała spotkanie słowami z którymi chyba wszyscy się zgodzili: „Drogą do tego, aby teatry mogły przetrwać jest przymierze z publicznością".
Trudne życie aktora
O 14.30 w tym samym miejscu kolejną debatę poprowadziła Aga Kozak. W spotkaniu zatytułowanym „We are not that special. O psychologicznej cenie bycia „special" na scenie" udział wzięli m.in.: Mateusz Janicki, Radek Krzyżowski, Łukasz Stawarczyk. Aga Kozak mówiła że dla przeciętnego człowieka, nie aktora to, że ponad pięć osób równocześnie na niego patrzy jest sygnałem że zaraz może nastąpić atak, że jest w niebezpieczeństwie. Pytała aktorów: jak wy na scenie sobie z tym radzicie? Aktorzy żartowali: „Gorzej by było gdyby z widowni faktycznie tylko pięć par oczu na nas spoglądało". Mówili: „Zawsze trzeba być w tej profesji gotowym na porażkę. To niesie ze sobą duży emocjonalny koszt". Łukasz Stawarczyk powiedział wręcz że aktor musi pielęgnować „podatność na zranienie". Radek Krzyżowski powiedział m.in.: „Lubię publiczność. Zakładam że przychodzą aby się ze mną spotkać i że są do mnie nastawieni pozytywnie, z przyjaźnią. Czasem jak widzę na widowni jednego znudzonego widza to podejmuję z nim „walkę, swoistą aktorską batalię". Dodał też „w naszym zawodzie jedynie 5 % odnosi sukces. 95 % gra także w mniejszych teatrach, także na prowincji, ciężko codziennie pracując. Są jednakowo cenni, jak ci co odnoszą największe sukcesy i stają się popularni". Wszyscy rozmówcy Agi Kozak podkreślali że dla „bycia aktorem, wytrwania w zawodzie najważniejsza jest odporność psychiczna".
Co za spektakl!
O 16 na scenie MOS Teatru im. Juliusza Słowackiego odbył się pokaz głośnego spektaklu „Ocalone" w reż. Mai Kleczewskiej. Popisową grą w tym monodramie Agnieszka Przepiórska raz jeszcze udowodniła, że jest jedną z najbardziej utalentowanych polskich aktorek. Poruszający był cały spektakl, niektóre z oglądajacych go kobiet szlochały, roniły łzy. W ostatniej scenie wszyscy widzowie stali przez minutę w milczeniu. Jak dla mnie to jeden z lepszych spektakli które widziałem podczas tegorocznej edycji festiwalu.
O 17 i 19 w Teatrze KTO odbyły się pokazy spektaklu „Jak spieprzyliśmy wszystko" w reż. Pawła Szumca. O 18 w studiu TVP S-3 w Łęgu widzowie mogli zobaczyć „Elizabeth Costello" w reż. Krzysztofa Warlikowskiego. O 19 w Teatrze Łaźnia Nowa pokazano spektakl „Spiegielneuronen. Neurony lustrzane" w reż. Stefana Kaegi. O 20 na scenie MOS Teatru im. Juliusza Słowackiego odbył się drugi pokaz spektaklu „Ocalone" w reż. Mai Kleczewskiej. Po spektaklu odbyła się rozmowa z Agnieszką Przepiórską. Pojechałem wieczorem do teatru Łaźnia Nowa aby oglądnąć „Spiegielneuronen. Neurony lustrzane" i znów wyszedłem oczarowany i zachwycony. Teraz rozumiem zachwyt spektaklem czy też pokazem z udziałem widzów (trudno to, co się działo w teatrze opisać słowami) Bartosza Szydłowskiego. Od 22.30 w Bunkrze Cafe z udziałem dziennikarzy, aktorów, reżyserów, ministry kultury, urzędników miejskich rozpoczęła się gala finałowa festiwalu. Poprowadzili ją Agnieszka Obszańska i Michał Nogaś. Wspaniale na gitarze grał i śpiewał Kuba Kęsy. Zostały uroczyście ogłoszone wyniki konkursu Inferno, rozdano nagrody. Kto wygrał już państwo wiecie ze stron internetowych Boskiej Komedii. Najbardziej poruszającym momentem gali były niekończące się oklaski zgromadzonych dla nagrodzonej Mai Komorowskiej. „Kończę 87 lat. Otrzymać nagrodę w tym wieku to dla mnie wielkie szczęście. Pamiętajcie że jestem ostatnią żyjącą aktorką Grotowskiego" – mówiła ze sceny wzruszona aktorka.
17. edycja Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego BOSKA KOMEDIA, Kraków 6-15 12. 2024, boskakomedia.pl