Spektakl o życiowym nieudaczniku, outsiderze, który walczy o własną godność i o szacunek u innych, z jednej strony miał uniwersalny charakter, z drugiej jednak silna specyfika kulturowa panujących w Chinach relacji międzyludzkich sprawiła, że polski widz zderzył się z innością - o spektaklu "Życie między niebem a ziemią" w wykonaniu Zhejiang Drama Ensemble (Chiny)na Olimpiadzie Teatralnej we Wrocławiu pisze Jarosław Klebaniuk w Teatrze dla Was.
Bity przy różnych okazjach A-Kuei deprecjonował swoich oprawców, twierdząc, że to własny syn, a nawet własny wnuk go pobił. Tego rodzaju zdarzenia w silnie tradycyjnym i hierarchicznym społeczeństwie, jakie stanowiły Chiny w pierwszej połowie XX wieku (a w dużej mierze - wciąż stanowią i dziś) po prostu nie miały prawa zaistnieć. Syn czy wnuk jest czymś mniej niż ojciec czy dziadek, zatem określając tak tych, którzy nim poniewierali, niejako unieważniał dyshonor, jakiego zaznał. W społeczeństwie, w którym szanuje się starszych nie można być, w głębszym kulturowo sensie, pobitym przez zstępnego. Historia opowiedziana na podstawie noweli Lu Xuna, często uznawanego za najwybitniejszego chińskiego pisarza ubiegłego wieku, ma wieloznaczny, tragikomiczny charakter. Z jednej strony chcielibyśmy być po stronie jej bohatera, bo doświadcza pogardy (nazywają go bydłem, robakiem, suką numer 1 na świecie), a życie jego pełne jest nieszczęść i n