To był najbardziej kuriozalny konkurs na ważne publiczne stanowisko w Toruniu w ostatnich latach. Całości dopełnia fakt, że na jego końcu wróciliśmy w zasadzie do punktu wyjścia. Bo dyrektorem został przecież najbliższy współpracownik poprzedniej szefowej teatru, czyli Andrzej Churski - komentuje Marek Nienartowicz w Nowościach.
Z przytupem działał w kwestii wyboru dyrektora Teatru Horzycy wicemarszałek Zbigniew Ostrowski. W lutym 2015 roku odpalił pocisk - w czasie konferencji prasowej w Bydgoszczy poinformował, że będzie konkurs na to stanowisko. Tak wieloletnia szefowa teatru Jadwiga Oleradzka została odesłana przez zarząd województwa na emeryturę. Potem była zadyma może nie na miarę Krakowa czy Wrocławia, ale taka z protestami aktorów, sprawą w sądzie i zmieniającymi się koncepcjami władz województwa. Aż w piątek, tuż przed północą, wicemarszałek ogłosił na Facebooku, przed oficjalną informacją Urzędu Marszałkowskiego, kto wygrał nowy konkurs, okraszając to zdjęciem z kolacji z prezesem Związku Artystów Scen Polskich Olgierdem Łukaszewiczem. Widać odezwała się jego dziennikarska przeszłość, idąca jednak w parze z duchem nowych czasów. To był najbardziej kuriozalny konkurs na ważne publiczne stanowisko w Toruniu w ostatnich latach. Całości dopełnia