O Międzynarodowej Konferencji Tańca Współczesnego i Festiwalu Sztuki Tanecznej pisze Anna Wróblowska z Nowej Siły Krytycznej.
Środa na Konferencji Tańca Współczesnego była dniem polsko-amerykańskim. Najpierw swoje premierowe przedstawienie "Człowiek na pełni księżyca" zaprezentował Dawid Lorenc, później wystąpił Joe Alter i Hybrid Autorship Project ze spektaklem "Wesoła gonitwa czy powracająca synteza iluzji". Trwający nieco dłużej niż kwadrans autorski projekt Dawida Lorenca pozostawia wiele do życzenia. Kilka króciutkich układów choreograficznych, niezbyt skomplikowanych i pozbawionych wspólnego mianownika, połączone zostało z monologami tancerza, stylistyką i treścią przypominającymi rozmowy studentów, którzy zmęczeni całonocną imprezą plotą trzy po trzy. Zaskakujący jest też tytuł choreografii, niczym nie uzasadniony w spektaklu. "Moon-walk" pojawia się co prawda na początku choreografii, ale wolę nawet nie myśleć, że to właśnie esencja przedstawienia i tytułu. Żeby było jasne - nie oczekuję księżyca na scenie, ale jeśli nadaje się czemuś tytu�