"Anatomia Tytusa. Fall of Rome" w reż. Wojtka Klemma z Narodowego Starego Teatru w Krakowie i "Na końcu łańcucha" w reż. Evy Rysovej z Teatru im. Osterwy w Lublinie, na Festiwalu Szekspirowskim w Gdańsku. Pisze Katarzyna Wysocka w Gazecie Świętojańskiej.
Recenzja dwóch przepisań Tytusa Andronicusa: z Krakowa i Lublina. Festiwal Szekspirowski jak co roku zajmuje się uniwersalnym zagadnieniem, od którego uciec się nie da, tym bardziej, że "kołem toczy się fortuna". Władza nadana i zapożyczona, przejęta, pozorna i absolutna oraz wszelkie ułomności związane z jej trwaniem skupiły w tym roku uwagę widzów i panelistów, co przełożyło się na homogeniczne dania z Tytusem Andronikusem w roli wodzireja, z Szekspirem na przystawkę. W dwóch spektaklach punktem wyjścia do rozważań scenicznych była adaptacja tekstowa Heinera Müllera, który Szekspira "przepisał", nadając mu ryt narodowo-uniwersalny w nurcie postdramatycznym. Wojtek Klemm uszanował Szekspira u Müllera, Eva Rysova już tego nie zrobiła, podążając za Mateuszem Pakułą, który brnąc w gatunku (jak sam określa) bad writingu, rozprawił się zarówno z klasyką, jak i awangardą tekstowo-myślową. Jakie danie udało się z tego przygotować? Pasz