"Hello, Dolly!" w reż. Marii Sartovej w w Teatrze Muzycznym w Poznaniu. Pisze Wiesław Kowalski w serwisie Teatr dla Was.
Lawina komplementów spłynęła na premierę Marii Sartovej, która po raz kolejny zmierzyła się z "Hello, Dolly!", czyli legendą amerykańskiego musicalu. Tym razem na deskach Teatru Muzycznego w Poznaniu. A zatem na scenie, która swoimi gabarytami, a także możliwościami akustyczno-technicznymi, niekoniecznie służy najlepiej tego typu widowiskom muzycznym, gdzie rewiowe schody i pióra pozwalają na efektowne zejścia i wejścia. Jeśli jednak można mówić o sukcesie tego przedsięwzięcia, to przede wszystkim dzięki jego walorom inscenizacyjnym, narracyjnej zwartości i wartkości, kolorystyce muzyczno-ruchowej i dyscyplinie kompozycyjnej przestrzeni, które wydają się być w tym spektaklu nad wyraz stylistycznie wysmakowane i wyeksponowane z dużą dozą ekspresji. Gorzej rzecz się ma z samym wykonawstwem, zarówno w wyrazie wokalnym jak i aktorskim, które zahacza zbyt często o operetkowy sznyt; do tego wiele do życzenia pozostawia dykcja całego zespołu, albowie