Wielkie wydarzenie kulturalne w Berlinie - sławny reżyser Peter Stein wystawił trylogię Fryderyka Schillera o Wallensteinie. Spektakl trwa dziesięć godzin i przekonuje, że nie tylko młodzi zdolni liczą się we współczesnym teatrze - pisze
Adam Krzemiński w Polityce.
Neukölln to nienajlepsza dzielnica Berlina. Uwagę mediów przyciąga zwykle jedynie zadymami anarchistów, tureckimi morderstwami honorowymi i buntem nauczycieli, którzy nie dają sobie rady z muzułmańskimi uczniami. W maju jednak akurat tu wylądował desant wielkomieszczańskiej niemieckiej kultury. Wokół dawnego browaru Kindla stanęły namioty wojskowe z XVII w., długie ławy, przy których można jeść i pić, oraz nowoczesne pisuary. A w browarze ogromna scena i widownia dla 1200 lancknechtów niemieckiej klasyki. Peter Stein wystawia trylogię Fryderyka Schillera o Wallensteinie, znakomitym dowódcy wojsk cesarskich w czasie wojny trzydziestoletniej, zamordowanym w 1634 r. przez własnych oficerów. Dziesięć godzin (od drugiej po południu do północy) elitarnego teatru w proletariackiej dzielnicy i Klaus Maria Brandauer w roli tytułowej [na zdjęciu]. Widownia pełna. Ludzie w większości starsi, nobliwi, kulturalni, choć nie wszyscy wyłączyli swe komórki. Na