- Jest zawsze totalna cisza po śmierci, a przecież tam są tysiące ludzi - i ja wtedy muszę ruszyć. Czuję wtedy wręcz fizycznie, pod skórą, że to nie jest taka sobie gierka. I moment w czasie biczowania Jezusa, wtedy to aż mam ciarki. Zdarzało się, że łzy były blisko, myślałam tylko: "Byle się makijaż nie rozpłynął..." - o misterium wielkanocnym na Cytadeli Poznańskiej pisze Violetta Szostak w Gazecie Wyborczej Dużym Formacie.
Jezus: To nie moja krew, to triki teatralne Jezus ma 45 lat, zaczyna siwieć. Jest kawalerem, mieszka z mamą, siostrą i szwagrem. Chciał być księdzem, został informatykiem, pracuje w banku. Fascynuje go buddyzm i fizyka. Dba o sylwetkę, korzysta z siłowni przy duszpasterstwie, biega. Ma słabość do coca-coli. Znajomi mówią o nim: - Niesłychanie spokojny człowiek, sympatyczny, skryty. (...) Koledzy z banku do pasji Ziemowita Howadka podchodzą z szacunkiem. Od 13 lat gra Jezusa. Kiedy zagrał pierwszy raz, miał lat 33. - Reżyser zapytał mnie, czy nie zagrałbym głównej roli. "Daję ci jeden dzień, zastanów się". Od razu wiedziałem, że się zgodzę - opowiada Howadek. - Miałem na oku karmelitę, bardzo był podobny do Jezusa, ale jakoś nie chciał, chyba tego nie czuł. Wybrałem Ziomka, znałem go od lat i też jest podobny, prawda? - dopowiada Artur Piotrowski, reżyser i główny twórca Misterium Męki Pańskiej, które od 1998 roku wy