Drugiego dnia Opolskich Konfrontacji Teatralnych uczestniczyliśmy w dwóch wydarzeniach, które - na różnych poziomach - nieco podważają zasadność umieszczenia ich w programie, ukazującym żywotność klasyki polskiej literatury. Skonfrontowały one widzów z mniej znanymi utworami Franciszka Bohomolca i Adama Mickiewicza, które, co paradoksalne - bo tak chcą twórcy czytania i spektaklu konkursowego - mają funkcjonować w powszechnym odbiorze jako martwe świadectwa czasów minionych - pisze Wiktoria Formella z Nowej Siły Krytycznej.
Czarownica z czkawką Grupa Miłośników Teatru wraz z Leszkiem Malcem - aktorem opolskiego Teatru im. Kochanowskiego, tu reżyserem oraz autorem opracowania muzycznego - przygotowała czytanie performatywne "Czarów", zapomnianego dramatu Franciszka Bohomolca. Prezentację urozmaicił pokaz pawany - uroczystego tańca dworskiego. W krótkim wprowadzeniu Malec wyjaśnił, że dokonał niewielkich przekształceń tekstu, aby - ze względu na zmiany w języku dokonujące się na przestrzeni wieków - nie wypaczyć jego sensu, lecz uzyskać komunikatywność. Z dezynwolturą przyznał, że już w momencie prapremiery w 1774 roku w Teatrze Narodowym w Warszawie dramat wydawał się ramotką. Trudno więc zrozumieć, dlaczego został przypomniany, poza oczywistym walorem historyczno-kulturowym, dającym świadectwo humoru sprzed prawie dwustu pięćdziesięciu lat. Komedia ukazuje dość przewidywalny temat konfliktu pokoleń, prowincjonalną wiarę w zabobony oraz nieodzowny zbieg okolic