"Omyłka" w reż. Wojtka Klemma w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Janusz R. Kowalczyk w Rzeczpospolitej.
Jedyne, co mi się podoba w "Omyłce", to tytuł. Trafnie definiuje poziom tego żenującego przedsięwzięcia, które sprawia wrażenie, jakby młodzi twórcy ściśle dostosowali się do kompromitującego manifestu "artystycznego" Roberta Bolesto, odwołanego z funkcji kierownika literackiego teatru. Karygodna amatorszczyna widowiska bije pod niebiosa. Adaptator Paweł Demirski połączył nowelę "Omyłka" Prusa z "Mendlem Gdańskim" Konopnickiej, dodał niektóre wersy starotestamentowej "Pieśni nad pieśniami" i "Co się stało z naszą klasą" Jacka Kaczmarskiego. Dorzucił fragmenty zeznań ofiar i uczestników pogromu kieleckiego. Takie pomieszanie materii nafaszerował licznymi publicystycznymi wtrętami. Wszystko po to, żeby ukazać Polskę jako kraj ludzi hołdujących skrajnej nietolerancji i ksenofobii. Kłótliwych kreatur, które łączy - zarówno w czasach Prusa, jak i teraz - mocno zakorzeniony antysemityzm i ciągoty do faszyzmu. Niestety, nawet satyryczny nawias