To finał trwającego ponad dwa lata sporu między miastem i dyrektorami kieleckich jednostek kultury.

Sprawa przyznania dotacji dla instytucji kultury, która ma iść na wypłatę zaległych składników wynagrodzenia, znalazła się projekcie uchwały dotyczącej zmian w budżecie na ten rok.

Kwota, o jakiej mowa, to prawie 820 tys. zł.

Walczyli od dawna

Dyrektorzy niemal wszystkich miejskich jednostek kultury o wypłatę zaległych dodatków walczyli od dawna. Wytykali, że zgodnie z przepisami ich wynagrodzenie powinno składać się z kilku składników. Przedstawiali opinie prawników i wyroki sądów. Tymczasem w Kielcach przez lata było to wynagrodzenie jednoskładnikowe. W sierpniu ubiegłego roku wydawało się, że sprawa jest załatwiona - prezydent Kielc Bogdan Wenta wydał zarządzenie, zgodnie z którym na dyrektorskie pensje składa się wynagrodzenie zasadnicze, dodatek stażowy, dodatek funkcyjny i ewentualnie dodatek specjalny. Co prawda zarządzenie obniżało dotychczasowe wynagrodzenia zasadnicze do kwoty maksymalnie 7 tys. zł, ale cała pensja była taka jak przed zmianami. Zdecydowana większość dyrektorów podpisała aneksy zmieniające umowy o pracę. Odmówiła jedynie była już dyrektor DK "Zameczek" Teresa Wołczyk-Rosołowska, która przed sądem domagała się wypłaty zaległego dodatku funkcyjnego. Jak poinformował w czwartek na sesji odpowiedzialny m.in. za kulturę wiceprezydent Marcin Chłodnicki, został on już wypłacony. Dotacja nie dotyczy Kieleckiego Centrum Kultury. W tym przypadku dyrektorka sama wypłaciła sobie dodatek stażowy z wypracowanych przez jednostkę środków.