Masz gardło. Masz język. Mówisz. Masz ucho, słuchasz. Inaczej ma głuchy aktor, inaczej ma aktor z afazją, inaczej twórca niesłyszący, gdy żadne słowo nie przechodzi mu przez gardło - o spektaklu "Wojna w niebie", zaprezentowanym przez artystów niedosłyszących w Teatrze Witkacego w Zakopanem, pisze Rafał Gratkowski w Tygodniku Podhalańskim.
Brak komunikacji. Brak zrozumienia. Słowa szeptane bełkotliwie. Urywane strzępki sylab. Gesty. Mimika twarzy. Może zrozumiesz. Mnie. Nie mnie. Jeśli inaczej. Przełamiesz się. Chora struna głosowa jakoś ominie barierę mózgu. Byś mógł posłuchać krzyku. Ryku. To rzadkość. Ale to wyraz bezsiły Komunikacji brak. Nie zrozumiałem wszystkiego. Przecież słyszę. A na scenie cisza. Przerywana muzyką, rytmem perkusji. Ruchy rąk to był dla mnie kolejny sceniczny taniec. Pląs ciał pośród liter wyświetlanych na ścianie z narysowanymi skrzydłami anioła. Dla słyszących, którzy nie znają polskiego języka migowego, frazy pokazywane przez aktorów to piękny sceniczny balet rąk. A ekspresja całego ciała okazuje się być podwójną siłą artystów niesłyszących. Chwilami na ścianie wyświetla się tekst, który akurat pokazują migający głuchoniemi aktorzy. To wielkie ułatwienie w komunikacji ze słyszącą częścią publiczności. Ale tekst nie należy do