EN

11.02.2025, 17:36 Wersja do druku

Katowice. „Tkocze” w reż. Mai Kleczewskiej o niezgodzie i wyobrażeniu buntu

„Tkocze” to spektakl o rozwarstwieniu klasowym, niesprawiedliwości, niezgodzie i wyobrażeniu buntu - wskazała reżyserka Maja Kleczewska podczas wtorkowej próby prasowej. Premiera spektaklu w Teatrze Śląskim w Katowicach odbędzie się w piątek (14 lutego).

fot. Przemysław Jendroska / mat. teatru

Dramat "Tkacze" – opowiadający o powstaniu dolnośląskich tkaczy z 1844 r. – jest uznawany za najwybitniejsze dzieło Gerharta Hauptmanna – laureata literackiej Nagrody Nobla z 1912 r. Szczególne znaczenie ma w nim warstwa językowa, ponieważ postacie fabrykantów posługują się literackim językiem niemieckim, a postacie tkaczy - dolnośląskim dialektem tego języka, co obrazuje ich pozycje społeczne i przekłada na ich wzajemne relacje.

Spektakl "Tkocze" na deskach Teatru Śląskiego zostanie wystawiony w polsko-śląskim tłumaczeniu autorstwa Mirosława Syniawy, gdzie fabrykanci mówią po polsku, a tkacze po śląsku. "Dystans językowy buduje dramaturgię w tekście Gerharta Hauptmanna. Trzeba było znaleźć dla niego równowagę. Nie dałoby się go odtworzyć w przekładzie, gdyby nie był to przekład polsko-śląski" – wyjaśnił tłumacz w rozmowie z PAP.

Reżyserka "Tkoczy" jest znana publiczności Teatru Śląskiego z takich spektakli jak "Pod presją" i "Łaskawie". W 2023 r. została wyróżniona Nagrodą im. Kazimierza Kutza. Wówczas w kuluarach rozpoczęły się rozmowy, aby zrealizowała śląski spektakl. Jak przyznała podczas próby prasowej, od dawna myślała o "Tkaczach".

"Trudno było zabrać się za ten tekst w bardzo starych tłumaczeniach, które nie brzmią współcześnie. Tu po prostu zdarzył się taki cudowny zbieg okoliczności, że Mirosław Syniawa przetłumaczył Tkaczy i to tłumaczenie świetne, żywe, nowe, mówi do nas językiem współczesnym o problemach, które dzisiaj w świecie są wyraźnie widoczne, czyli o rozwarstwieniu klasowym, niesprawiedliwości, niezgodzie i wyobrażeniu buntu, który tli się w tych wszystkich, którzy czują się pominięci w czasach wzrostów PKB" – wyjaśniła Maja Kleczewska.

Odpowiedzialny za adaptację i dramaturgię Grzegorz Niziołek zaznaczył, że "Tkacze" byli niezwykle ważnym spektaklem, który - po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918 r. - znajdował się w repertuarze niemalże każdego teatru robotniczego. Ocenił, że powrót do tego tekstu w 2025 r. to "powrót do tradycji teatru społecznego, bardzo mocno zaangażowanego, podejmującego kwestie klasowe".

"Nie przypominam sobie żadnego innego dramatu, który przedstawia rodzenie się jakiejś niebywałej energii społecznej z totalnego dołu, zapaści, nędzy, bezsilności i bezradności. To jest proces wielkiego budzenia się godności, gniewu, wściekłości. Ten tekst jest po prostu wyjątkowy" – podkreślił Grzegorz Niziołek.

Natomiast scenografka Justyna Łagowska zasygnalizowała, że w adaptacji dramatu na potrzeby Teatru Śląskiego zachowano podział na pięć aktów z oryginalnego tekstu, a na scenie przedstawionych zostanie pięć różnych przestrzeni, w których będzie toczyła się akcja. Podczas próby prasowej zaprezentowano m.in. pomieszczenie wyjeżdżające spod sceny.

"To jeden z niewielu teatrów w Polsce (Teatr Śląski – PAP), który ma taką siłę wewnętrzną, zarówno zespołu aktorskiego, jak i całego działu produkcyjnego, który podąża za wizją, nie boi się wyzwań, wierzy reżyserce, że to jest po coś. (…) Ta mozaika przestrzeni służy pokazaniu mozaiki naszego społeczeństwa" – powiedział Justyna Łagowska.

Wydawnictwo Silesia Progress wydało "Tkoczy" w tłumaczeniu Mirosława Syniawy w 2024 r. – 180 lat po wybuchu powstania dolnośląskich tkaczy. Natomiast spektakl w Teatrze Śląskim zostanie wystawiony 70 lat po terminie, na który planowano sceniczną premierę przekładu Wilhelma Szewczyka, do której z niewiadomych przyczyn w 1955 r. nie doszło.

Powstanie dolnośląskich tkaczy, którzy domagali się od fabrykantów m.in. poprawy warunków pracy i życia, jest uznawane za pierwszy zryw klasy robotniczej, wstęp do europejskiej wiosny ludów, która wybuchła cztery lata później.

Gerhart Hauptmann historię tamtych wydarzeń mógł znać z rodzinnych opowieści. Urodził się bowiem w 1862 r. w Szczawnie-Zdroju na Dolnym Śląsku, gdzie jego rodzice prowadzili hotel. Na piętrze z rodzicami rozmawiał po niemiecku, a na parterze, gdzie pracowała służba, przyszły pisarz nasiąkał dialektem dolnośląskim niemczyzny.

Źródło:

PAP