W 50-letniej historii Spodka występowali różni artyści. Nikt jednak nie zagrał tu dotąd na tank drumach. I nie próbował w ten sposób pobić rekordu Guinnessa.
Piotr "Jaszczur" Śnieguła zasiadł we wtorek rano na środku katowickiego Spodka ze swoim instrumentem skonstruowanym z butli gazowych. Ubrany w czerwony strój Stańczyka, usiadł w czarnym skórzanym fotelu. Wycelowano w niego kamery, które zapiszą cały koncert.
Zanim Śnieguła uniósł pałeczki, głos z reżyserki zapytał: Lecimy? "Jaszczur" przytaknął i do mikrofonu powiedział "dzień dobry". Była dokładnie godz. 9 rano. Muzyk zmierza grać do godz. 9 następnego dnia i tym samym ustanowić muzyczny rekord, który ma szansę zapisać się na kartach Księgi rekordów Guinnessa.
"Jaszczur" bije rekord Guinnessa. "Batonika zjadłem, jest OK"
Klimat tego wyczynu jest niesamowity. Samotny człowiek siedzi pośrodku wielkiej płyty Spodka. Przed sobą ma dwie pomalowane na niebiesko i zielono butle. Uderzając w nie pałeczkami, wydobywa z nich kojące dźwięki. W półmroku i całkowicie pustych trybunach. Poza muzyką wydobywającą się z instrumentu w Spodku panuje cisza. Nawet osoby z obsługi koncertu, które nagrywają koncert, nie odzywają się do siebie. Tylko od czasu do czasu Piotr pyta, czy internauci oglądają jego transmisję i jakie są komentarze. A są krzepiące i pełne dobrych życzeń.
Spodek odwiedzam około godz. 17. Po ośmiu godzinach nieprzerwanego grania mężczyzna wcale nie wygląda na zmęczonego. Ktoś z obsługi czasem zapyta go, jak się czuje.