„Całe życie” Joanny Oparek w reżyserii autorki w Teatrze Miejskim w Gliwicach. Pisze Paweł Kluszczyński z Nowej Siły Krytycznej.
Niemal zawodowo odwiedzam teatry, oglądam sporo i myślę sobie czasem, że już mało co może mnie zaskoczyć i nagle trafiam na spektakl-niespodziankę. Spotkało mnie to ostatnio w Teatrze Miejskim w Gliwicach. Autorka scenariusza i zarazem reżyserka „Całego życia” Joanna Oparek zaprasza nas do ciasnej przestrzeni Małej Sceny, gdzie podobni do ciekawskich sąsiadów oglądamy z drażniącej bliskości starcia dwóch gorącokrwistych par.
Atmosfera jest gęsta, pierwsze wrażenie skłania do przekonania, że zobaczymy kolejną farsę. Jak w klasycznym przypadku tego gatunku akcja osadzona jest w nowobogackiej willi (na włoskiej prowincji): atłasowa sofa, stół z drogimi nakryciami, obficie wyposażony barek… W tyle sceny dwie pary futryn, skąd pewno lada moment zaczną w gorączce wyskakiwać bohaterowie. Jednak coś od początku tutaj nie gra. Scenografia Ignacego Czwartosa daje efekt przytłoczenia, nie tylko za sprawą mebli (nawet stół uległ dziwnej kompresji, blat ma kształt trapezu), czuć zbliżające przeładowanie emocjami.
Pozornie nic nadzwyczajnego, ot psychodrama przy kieliszku, w otoczeniu pięknych okoliczności przyrody. Poznajemy dwie pary, różni je pokolenie, usytuowanie społeczno-ekonomiczne, doświadczenie. Cóż może się wydarzyć na pierwszym w życiu spotkaniu czwórki ludzi, zaaranżowanym za pomocą couchsurfingu, czyli wynajmu noclegu u nieznajomych? Taka przygoda ma nie tylko na celu zapewnić odpoczynek, ale też stwarza okazję do poznania ciekawych osób z okolicy. Gospodarze (Aleksandra Maj i Tomasz Borkowski) do nich należą. Są małżeństwem nieszablonowym, prezentują się jako ludzie inteligentni, których światopogląd jest szeroki, nie unikają drażliwych tematów, to ona w tym związku nosi spodnie. Ich relacja jest stabilna, choć nie pozbawiona konfliktów, są oczytani i sami też zajmują się pisaniem. Są ze sobą już jakiś czas, co pomaga w rozwiązywaniu problemów. Niemniej niedomówienia się piętrzą, ponieważ każde z nich próbuje uszczknąć jak najwięcej swobody w codziennych działaniach. Choć w gruncie rzeczy rozumieją się lepiej, niż mogliby przypuszczać.
Korzystający z ich gościnności (Antonina Federowicz i Maciej Piasny) to ich przeciwieństwo. Młodzi ludzie wydają się nie mieć pomysłu na siebie, szukają dopiero miejsca na świecie, nie posiadają jasnych planów na przyszłość. Nawet nie są w stanie zdecydować, czy są ze sobą, czy łączy ich tylko fizyczna relacja. Mówią dużo, ale nie potrafią przyznać, że nie wyobrażają sobie życia bez siebie. Ona to początkująca aktorka, szukająca etatu i możliwości wyrażania ekspresji na scenie, a on, cóż, życiowy nieudacznik, wieczny student, sprzedawca rowerów, całe życie w krótkich spodenkach.
Podczas spotkania budowane skrzętnie granice poprawności pękają. Z każdym wypitym kieliszkiem wina, towarzystwo dzieli się coraz bardziej pikantnymi sekretami alkowy. Dochodzi do burzliwej wymiany poglądów, maski opadają. Prawdziwe oblicza znacznie różnią się od kreacji. Willa nie jest własnością gospodarzy, tymczasowo zamieszkują posiadłość przyjaciół, trunki należą do tych z niższej półki, a profesjonalizm adeptki sztuki teatralnej jest elementarny. Potoczne dialogi naszpikowane są kąśliwymi uwagami w stosunku do partnerów, ale i do zjawisk ogólnych: feminizmu, chorowania na depresję, otwartych związków.
Aktorzy grają w sposób bardzo naturalny. Szczególnie zwraca uwagę Aleksandra Maj, która jako nowoczesna kobieta balansuje na granicy zajadłej feministki i partnerki poddanej mężczyźnie życia. Podobnie Tomasz Borkowski, zgrywa inteligenta z depresją, a nie są mu obce prostackie docinki. Antonina Federowicz przypomina nieokrzesaną dziewczynę, która jeszcze nie spostrzegła, że już dorosła. Bohater Macieja Piasnego wydaje się najmniej rezolutny z towarzystwa, choć ta prostota okazuje się najlepszym wyjściem z plątaniny złośliwości i pseudomądrych wywodów.
Oglądamy bardzo smaczną komedię o ludziach, którzy chcą być idealni, niczym w fałszujących rzeczywistość filmach z Instagrama. W toskańskim wieczorze udało się zawrzeć życie nie tylko bohaterów, ale i siedzących na widowni.
Joanna Oparek
„Całe życie”
reżyseria: Joanna Oparek
Teatr Miejski w Gliwicach, premiera 16 października 2021
występują: Antonina Federowicz, Aleksandra Maj, Tomasz Borkowski, Maciej Piasny
Paweł Kluszczyński – rzemieślnik kultury, z wykształcenia technolog chemik, z pasji autor recenzji, felietonów, dramatów, poezji, bajek, bloga ijestemspelniony.pl; zawodowo od zawsze związany z teatrem, finalista VII Edycji Konkursu im. Andrzeja Żurowskiego dla młodych krytyków teatralnych.