Z Kamilą Siwińską, reżyserką spektaklu operowego „The Rape of Lucretia", rozmawia Jolanta Gajda-Zadworna w tygodniku Sieci.
Dystyngowany historyczny teatr, a na scenie gwałt?
Kamila Siwińską: Polska Opera Królewska stara się realizować dzieła nie tylko piękne, lecz i dostarczające doznań na uniwersalnym poziomie.
Napisany w 1946 r. „Gwałt na Lukrecji" („The Rape of Lucretia") to dialog między tym, co antyczne, teologiczne i współczesne. W dawne dekoracje wpisany został akt przemocy dokonany na kobiecie. Staje się on punktem zapalnym do głębokich przemian społecznych. Temat przemocy w relacjach międzyludzkich również dziś jest szeroko dyskutowany. W różnych środowiskach. Dlatego tak ważne jest, by przywoływać dzieła, które wiążą się z tym, co i teraz tak mocno nas dotyka.
Opera kojarzy się z inscenizacyjnym rozmachem, tymczasem Teatr Królewski oferuje skalę „zabytkowego puzderka".
Mała scena i taki też kanał orkiestrowy nie są przeszkodą, gdy wystawia się spektakl z niewielką obsadą aktorską i muzyczną (pod batutą Lilianny Krych). Oczywiście musimy się mierzyć z warunkami muzeum, ale walory miejsca wiele rekompensują.