EN

2.01.2024, 12:53 Wersja do druku

Jeszcze w sprawie „Dialogu”

W dniu 28 grudnia na oficjalnej stronie Instytutu Książki ukazał się komunikat dotyczący przyszłości miesięcznika „Dialog” po rezygnacji dotychczasowego redaktora naczelnego, narzuconego i niezaakceptowanego. Dyrekcja Instytutu zamiast powierzyć kierowanie pismem osobie proponowanej przez redaktorów, postanowiła zawiesić wydawanie pisma i ogłosić konkurs na nowego szefa. A jako jeden z argumentów za takim rozwiązaniem zacytowała fragment wywiadu ze mną opublikowanego w „Gazecie Wyborczej” w październiku tego roku („Zemsta, czyli teatr antypolski”, nr 246). Pisze Jacek Sieradzki.

fot. mat. organizatora

Trudno zobaczyć w tym zabiegu coś innego, niż skrajną bezczelność. Mniej więcej cztery razy więcej miejsca, niż zacytowany fragment, zajmuje w wywiadzie mój opis nieprzyjaznych, niekorzystnych wobec pisma i niemądrych działań podejmowanych przez dyrektora Instytutu Książki, Dariusza Jaworskiego. Który nie nawiązał żadnego dialogu ani ze mną, ani z innymi redaktorami, potraktował miesięcznik jako kolejne terytorium do zdobycia dla swoich przez desantowanie tam dyspozycyjnego namiestnika, a potem brnął w niszczący konflikt, choć było oczywiste, że donikąd to nie doprowadzi. Pozwoliłem sobie w dorocznej ankiecie „Teatru” uznać butną bezmyślność dyrektora za jeden ze skandali sezonu. I po tym wszystkim on, albo jego służby wyrywają z mojej wypowiedzi parę zdań, by uzasadniać nimi kolejne swoje arbitralne i niszczące posunięcia? Jakie to żałosne.

„Nie budzi zatem wątpliwości, że kryzys związany z zarządzaniem «Dialogiem» trwa już dłuższy czas i ma głębszy charakter” czytam jako niby to wniosek z moich słów. Brednia. Kto chętny, niech sprawdzi. Mówię w wywiadzie, że rozchodziłem się z kolegami w poglądach na wiele spraw i to był podstawowy powód mojej osobistej(!) decyzji o odejściu. Natomiast zawsze, gdzie mogłem, zabiegałem o ciągłość instytucjonalną, o to, by ktoś z doświadczeniem pracy w tym zespole objął szefostwo redakcji, doskonale wiedząc, że w rezultacie pójdzie ona inną drogą niż moja. To normalne. Ludzie z obecnego szefostwa Instytutu Książki powołują się na moje słowa wbrew intencjom i w ewidentnie złej wierze, chcąc w dalszym ciągu ponad głowami redaktorów podejmować niekorzystne decyzje o przyszłości pisma. 

Mam nadzieję, że nie będzie im to dane.

Źródło:

Materiał nadesłany

Wątki tematyczne