EN

2.11.2021, 11:44 Wersja do druku

Jesteś moją Disco Polą…

"The Strings, czyli sex, drugs i disco" Macieja Kowalewskiego w reż. autora z Agencji Artystycznej WojArt w Poznaniu w Teatrze Garnizon Sztuki w Warszawie. Pisze Dominika Kania w Teatrze dla Wszystkich.

fot. mat. organizatora

Jeśli nie byliście nigdy na koncercie disco polo w teatrze to macie czego żałować! THE STRINGS, CZYLI SEX, DRUGS I DISCO! w reżyserii Macieja Kowalewskiego, nowa premiera w warszawskim Garnizonie Sztuki, to komedia będąca czymś więcej niż tylko prezentacją piosenek disco polo. Pokazuje między innymi jak można przełamywać własne słabości i budować relacje w imię prawdziwej, męskiej przyjaźni.

Zaczyna się dość niewinnie i zwyczajnie. Trzech zagubionych w życiu przyjaciół spotyka się w parku i zaczyna ze sobą rozmawiać. Kto by pomyślał, że jedno, przez przypadek rymowane zdanie może zmienić ich życie i dać natchnienie do założenia zespołu disco polo.

Spektakl jest pełen autentycznego humoru i przebojowej muzyki. Przez dwie godziny obserwujemy rozwój kariery „The Strings”, czyli zespołu Kotleta (znakomicie odnajdujący się w konwencji przedstawienia Michał Koterski), Manuela (Piotr Borowski), Ernesta (Wojciech Brzeziński) i Lerua (Krzysztof Wieszczek) po to, by na samym końcu panowie zabrali nas na swój własny koncert… w Chinach! Podczas występu wstawanie z foteli jest dozwolone, a nawet wskazane. Widzowie klaszczą, śpiewają zapamiętane frazy, świecą latarkami… „Stringsi” dają czadu, porywają publikę i sprawiają, że wszyscy uśmiechamy się pod nosem, choć może nie zawsze wiedząc z czego.

Na duże uznanie zasługuje praca choreografa Krzysztofa Adamskiego, który uruchomił ciała aktorów tak, że wszystkie układy do piosenek są szalenie dynamiczne, żywiołowe i pełne temperamentu. Michał Koterski przy okazji premiery podzielił się z gośćmi swoimi przemyśleniami i wyznał, że było to dla niego ogromne wyzwanie, ponieważ nie potrafi ani tańczyć ani śpiewać. Jednak choreograf miał wystarczająco dużo cierpliwości, żeby uruchomić plastycznie jego bohatera, a efekty są widoczne już od pierwszych scen.

Scenografia Witka Stefaniaka jest ograniczona do minimum, ale nie bez powodu. Kiedy potrzeba staje się schowkiem na siedzenia czy miejscem, na którym można coś powiesić. Zdradzę tylko, że to nie wszystkie jej tajemnice. Konstrukcja ukrywa też kilka elementów, które – niczym ze studni bez dna – wraz z rozwojem spektaklu odsłaniają przed nami aktorzy.

Jeśli więc macie ochotę spędzić spokojny (sic!) weekend w teatrze jest to pozycja godna polecenia. Na pewno po spektaklu na Waszych twarzach zagości uśmiech, a piosenki towarzyszyć Wam będą, niezależnie od Waszych gustów czy upodobań, przez najbliższe kilka dni.

Tytuł oryginalny

Jesteś moją Disco Polą…

Źródło:

Teatr dla Wszystkich

Link do źródła

Autor:

Dominika Kania

Data publikacji oryginału:

31.10.2021