W Gdańsku wybrano rozwiązanie najgłupsze: ogłoszono fikcyjnie konkurs otwarty,
przyjęto wszystkie zgłoszenia, postanowiono tolerować kumoterstwo i zorganizowano przesłuchania, złamano własny regulamin, wykazano się arogancją wobec artystów i publiczności udzielając sprzecznych informacji i odmawiając uzasadnienia dla podejmowanych decyzji - pisze Jacek Zembrzuski, jeden z kandydatów w nierozstrzygniętym konkursie na stanowisko dyrektora Teatru Wybrzeże w Gdańsku, w liście do e-teatru.
Teatr Wybrzeże dołączył do licznego grona instytucji kultury, które służą manipulatorom i urzędnikom do załatwiania swoich interesów... Zmiana na stanowisku dyrektora pozwala zawsze coś utargować. Organizator - demokratycznie wybrana władza samorządowa - miał trzy wyjścia, mógł: wystąpić do ministra kultury o zwolnienie z konkursu otwartego, ogłosić konkurs zamknięty z, przez siebie wybranymi, kandydatami, eliminować kandydatów przed przesłuchaniami z powodów formalnych. W Gdańsku wybrano rozwiązanie najgłupsze: ogłoszono fikcyjnie konkurs otwarty, przyjęto wszystkie zgłoszenia, postanowiono tolerować kumoterstwo i - o braku bezstronności świadczące - publiczne wypowiedzi sprzeczne z celami konkursu, skandalicznie (bo bez możliwości zapoznania się z programami kandydatów nie pobieżnie) zorganizowano przesłuchania, złamano własny regulamin, wykazano się arogancją wobec artystów i publiczności udzielając sprzecznych informacji i odma