Toczy się wojna i nie jest to najlepszy czas na bycie mecenaską czy mecenasem sztuki. A jeszcze gorszy na bycie jej autorką albo autorem - pisze w liście do redakcji Gazety Wyborczej - Trójmiasto aktorka i wokalista Zofia Bartoś.
Jestem aktorką i wokalistką. Mój mąż jest muzykiem. Razem wychowujemy moją 9-letnią córkę. Mamy w domu dwa koty, nie mamy za to żadnych oszczędności. Nie dlatego, że - jak sugeruje wiele komentarzy, które można przeczytać w internecie - jako artyści nie mieliśmy ochoty nauczyć się porządnego fachu, a teraz przepijamy publiczne pieniądze i jeszcze narzekamy, że nam mało. Nie mamy oszczędności, bo zarabiamy kosmicznie mało i wszystko, co zarabiamy, wydajemy na bieżąco: na rachunki, spłatę kredytów, opłaty za szkołę dziecka itp. Nie jeździmy na wakacje, bardzo rzadko jemy na mieście, a wszystko co się da załatwiamy barterowo - dzięki temu jakoś się utrzymujemy na powierzchni. Jestem zatrudniona na etacie w Teatrze Miniatura w Gdańsku. W ramach umowy o pracę otrzymuję obecnie wyłącznie wynagrodzenie podstawowe - minimalną krajową. Na co dzień, poza wynagrodzeniem podstawowym, otrzymuję dodatkowo honoraria za zagrane przedstawienia i to