EN

24.09.2020, 12:32 Wersja do druku

Jak zrobić międzynarodowy festiwal w czasie pandemii, czyli zapraszamy do rollercoastera. Po Trans/Misjach 2020


Po III. Międzynarodowym Festiwalu Sztuk Trans/Misje Polska – Słowacja – Litwa – Czechy – Węgry – Ukraina – Łotwa pisze Piotr Wyszomirski w Gazecie Świętojańskiej.

Podsumowanie festiwalu.

Pole walki

Ciągła zmiana planów, wyczekiwanie na komunikaty z innych krajów, załatwianie dokumentów zezwalających na wjazd, kontrola lotów „do” i „z”, dramatycznie zmieniający się budżet, nerwowe negocjacje ze sponsorami, szukanie godnych odpowiedników, a nie zapchajdziur oraz zwyczajowe dwa miliony innych drobiazgów – to w największym skrócie pole, na którym bój o materializację III Międzynarodowego Festiwalu Sztuk Trans/Misje Troki-Wilno 2020 stoczyli organizatorzy tego ambitnego projektu. Zadanie, które stanęło przed Edwardem Kiejzikiem, dyrektorem festiwalu i Editą Tamulyte, dyrektorką artystyczną, było tym trudniejsze, że Trans/Misje mają bardzo ambitny format. Festiwal wymyślony przez Jana Nowarę, dyrektora Teatru im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie, jest z założenia interdyscyplinarny, ma akt założycielski i misję, co dzisiaj w praktyce się nie zdarza (więcej tutaj).

Poziom stresu i trudności podbijała jeszcze jedna sytuacja: Troki zostały Litewską Stolicą Kultury w 2020 r. To taki litewski pomysł, by po tym, jak Wilno pełniło w 2009 r. zaszczytne obowiązki gospodarza Europejskiej Stolicy Kultury, co roku inne miasto było Litewską Stolicą Kultury. W 2020 r. kolej przypadła na Troki, wśród planowanych przed pandemią ok. 400 imprez najważniejszą miały być Trans/Misje.

I jeszcze, już niejako na polski deser: impreza miała uświetnić 60-lecie Polskiego Studia Teatralnego – Teatru „Studio”!

Wszystkie trudności, obostrzenia oraz zakazy mogły i właściwie powinny doprowadzić do odwołania festiwalu, jednak Kiejzik, Tamulyte With a Little Help from Their Friends (przede wszystkim Polskie Studio Teatralne w Wilnie i Rzeszów ogólnie, nie tylko, choć głównie, teatr) wykazali się ogromną determinacją i dopięli swego – festiwal odbył się i było godnie.

3. Międzynarodowy Festiwal Sztuk Trans/Misje

Polska – Słowacja – Litwa – Czechy – Węgry – Ukraina – Łotwa

Troki-Wilno, 13-20 września 2020

Festiwal hybrydowy też może być wartością

Zobacz program cały program tutaj i szczegółowe zapowiedzi poszczególnych dni tutaj.

Co ciekawe, nie było czytań – w Polsce to pierwsza, stanowczo zbyt często stosowana, sztuczka, gdy chce się zamarkować „wydarzeniowość” i „skalę”. Festiwal poprzedziło wprowadzenie z przytupem: 12 września plenerowy koncert Andriusa Mamontovasaprzyciągnął tłumy. Żywej muzyki było najwięcej, każdy następny dzień festiwalowy kończył się koncertem w restauracji Pilialaukis w Trokach (największy aplauz zebrała Ewelina Saszenko), koncerty zdarzały się także w innych porach dnia (np. koncert na statku i uroczysty koncert kwartetu fortepianowego Confero na Zamku w Trokach na inaugurację). Zanim doszło do finału, codziennie odbywało się kilka zdarzeń: wernisaże wystaw fotografii i sztuk wizualnych, pokazy filmów i filmowe zapisy spektakli, dyskusja, performans, fireshow i to, co najcenniejsze – żywy, wielogatunkowy teatr: spektakle Teatru Królewskiego z Trok, Miejskiego i Dramatycznego z Wilna, Polskiego Studia Teatralnego w Wilnie, Państwowego Teatru Lalek w Kownie i Teatru z Dyneburga. Wszystkie imprezy, oprócz dwóch spektakli litewskich, w tym teatru OKT Oskarasa Korszunowasa, były bezpłatne i cieszyły się dużą frekwencją. Oczywiście, ktoś może pomarudzić, że nie udało się spiąć z festiwalem premiery „Austerlitz” w Litewskim Teatrze Młodzieżowym w reżyserii Krystiana Lupy (23 września), co byłoby pięknym zwieńczeniem całości, ale być może budżet festiwalu mógłby wylecieć w kosmos albo były inne powody. Ale i tak 35 wydarzeń tegorocznego spotkania kultur pogranicza udowodniło, że festiwal hybrydowy może być wartością – począwszy od faktu, że się odbył w tak bogatej ostatecznie formule, poprzez przebieg po niezwykle ważne: spotkania i relacje oraz odbiór lokalny – to było prawdziwe wydarzenie, szczególnie dla wielokulturowej społeczności Trok.

Zobacz Playlistę Trans/Misje 2020 Troki-Wilno

Atrakcją festiwalu były „Wesołe kumoszki z Windsoru” Teatru im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie. Szkoda, że tylko w zapisie filmowym…

Blisko 1/3 wydarzeń festiwalowych pochodziła z Polski lub była sygnowana przez Polaków z Wileńszczyzny. Jak przystało na pomysłodawców festiwalu, najciekawszą i najbardziej wartościową, dopracowaną propozycję przywiózł Rzeszów:

Stolica Podkarpacia od lat współpracuje z Polakami na Wileńszczyźnie, Rzeszów wspiera polski teatr i nie tylko. Choćby wystawa „Dawny Rzeszów w obiektywie Edwarda Janusza”, przygotowana przez Muzeum Okręgowe, po wernisażu w Trokach zostaje na stałe na Litwie. Łącznikiem między Wilnem a Rzeszowem jest aktor i reżyser Teatru im. W. Siemaszkowej w Rzeszowie, Sławomir Gaudyn, od 12 lat regularnie odwiedzający Wilno i blisko współpracujący z Edwardem Kiejzikiem.

Trans/Misje były ich mini benefisem, widzowie festiwalu mogli obejrzeć trzy realizacje podpisane przez Gaudyna i Kiejzika: z odtworzenia „Zagubionych we mgłach”, na żywo monodram „Tu mówi Szwejk” oraz w kinie i telewizji (TVP Polonia i TVP Wilno) „Zapiski oficera Armii Czerwonej”. Te ostatnie dwie produkcje łączy wiele, tworzą satyryczny dyptyk wojenny, ale ich wymowa sprawia, że są swoistym, satyrycznym awersem i rewersem.

Najambitniejszym artystycznie spektaklem, jaki widziałem do tej pory w polskim teatrze na Litwie, a właściwie z udziałem polskiego teatru, są „Zagubieni we mgłach”, koprodukcja polsko-litewsko-rosyjska.

„Edward Kiejzik wraz ze Sławomirem Gaudynem pozbawili widza złudzeń w kwestii sprawiedliwości dziejowej, dotkliwie rozszerzając przy tym poczucie jednostkowej i wszechogarniającej pustki. Świadomy stan osamotnienia spotęgowany został poprzez wyłaniającą się z tekstu potrzebę walki o samoistność. Jeżyk, który trafia do nadzorowanego miejsca inwigilacji, okazuje się być „typowym” wędrowcem ogarniętym naiwną chęcią poznawania, umie się zatrzymać i pochylić nawet nad najmniejszymi sprawami. Umie go jednak rozproszyć niemal wszystko, ale chłonny jest na nowe doświadczenia; z czasem rozpoznaje te, które niosą walory dobra. I tak jak śmiało można taki opis umieścić w kontekście dojrzewania jednostkowego (gdzie zacierają się granice, emocjonalne wikłanie się jest dopuszczalnym procesem a kreacja odbywa się w formule porównawczej oraz kontestacji), o tyle pasuje on również do historii anonimowego dysydenta, dojrzewania seksualnego, rozpadu intelektualnego, odrzucenia społecznego czy odmienności płciowej. Wydaje się jednak, że reżyserzy skorzystali przede wszystkim z okazji do wypowiedzi w kwestiach utraty wolności i walki z totalitaryzmem. Jedyną szansą na zachowanie godności pozostaje dziecięca wyobraźnia, sprowadzona do niekończących się pytań i odpowiedzi”.

To, co dla nas najważniejsze i co dalej

Dla nas, czyli Polaków i ludzi kultury. Przede wszystkim po raz kolejny Polacy poza Macierzą udowodnili, że są w stanie przygotować i przeprowadzić międzynarodową imprezę na wysokim poziomie. To o tyle warte podkreślenia, że polska diaspora stanowi z reguły margines kulturowy. Litwa, dokładniej Wileńszczyzna, jest wyjątkiem, nie tylko ze względów historycznych. Polacy, jako organizatorzy, zaproponowali litewskiej publiczności imprezę, która została bardzo dobrze przyjęta przez lokalną społeczność, a ważnym składnikiem międzynarodowego projektu były polskie produkcje.

17 września w Wilnie podpisany został list intencyjny w sprawie rozbudowy wileńskiego Domu Kultury Polskiej. Rozpoczęcie rozbudowy planowane jest na 2021 r., a ukończenie prac na rok 2022. Dom Kultury Polskiej (DKP) w Wilnie powstał w 2001 r. i jest najważniejszą instytucją kulturalno-społeczną służącą Polakom na Wileńszczyźnie. Działalność placówki skupia się m.in. na edukacji kulturalnej, promowaniu polskiej literatury i sztuki oraz wspieraniu lokalnego ruchu artystycznego i innej działalności kulturalnej. W ramach rozbudowy powstanie m.in. sala konferencyjno-widowiskowa z widownią na 200 osób. Warto dołożyć starań, by sala jak najlepiej służyła polskiemu teatrowi w Wilnie. W tym celu już teraz, przed zatwierdzeniem projektu, należy zadbać o teatralną infrastrukturę (m.in. światła, wyposażenie sceny, garderoby).Niejednemu marzy się Pohulanka jako siedziba polskiego teatru, ale zanim, jeśli to w ogóle, nastąpi, bo to raczej marzenie, warto się postarać o jak najlepszą salę teatralną w DKP. Polskie Studio Teatralne – Teatr „Studio” w Wilnie podczas Trans/Misji po raz kolejny udowodnił, że zasługuje na lepsze warunki. Jeśli chcemy dbać o polskość i nie chcemy przegrać jednej z ostatnich szans na szlachetną, jakościową, trwałą i skuteczną promocję naszej kultury poza Macierzą, warto zapewnić większe wsparcie dla teatru w Wilnie: na działalność bieżącą i dwa festiwale: MonoWschód i Wileńskie Spotkania Sceny Polskiej. To inwestycja z gwarantowaną, wysoką stopą wzrostu.

Międzynarodowy Festiwal Sztuk Trans/Misje, który według planu założycielskiego miał co roku rozgrywać się w innym kraju, zmienia kurs i wraca do Rzeszowa. Przyjęty nowy kierunek brzmi obiecująco: Trójmorze.


Tytuł oryginalny

Jak zrobić międzynarodowy festiwal w czasie pandemii, czyli zapraszamy do rollercoastera. Po Trans/Misjach 2020

Źródło: