„Koronacja” Marka Modzelewskiego w reż. Izabeli Kuny w Teatrze Collegium Nobilium w Warszawie. Pisze Hanna Gęba z Nowej Siły Krytycznej.
Wbrew królewskiej identyfikacji wizualnej dyplomu, który możemy oglądać w Akademii Teatralnej w Warszawie, „Koronacja” to nie opowieść o bogaczach rodem z serialu „Sukcesja” czy „Dynastia” ani fantastycznych wojownikach z „Gry o tron”. To historia o wiele bliższa potencjalnemu widzowi, jedna z wielu jakie można zasłyszeć we współczesnej Polsce.
Scenografia Jakuba Zwolaka to dość typowe wnętrze z domu końca XX wieku: minimalistyczny komplet z jasnego drewna z ciemnymi wstawkami (szafa plus łóżko), podłoga w geometryczny wzorek, a na ścianach coś w stylu boazerii. Nowoczesność „bezpieczna”, inspiracja Zachodem, ale wszystko pozostałe przypomina klimatem pokój z meblościanką w centrum. W tle widać kanapę w rodzinnym rozmiarze i mały stoliczek z barkiem. Będą tam przesiadywać postaci, które akurat nie są potrzebne na pierwszym planie, niemniej studenci są cały czas oglądani przez publiczności, nie mogą wyjść z roli.
Chociaż dramat Marka Modzelewskiego ma dwadzieścia lat, a niektóre opisane w nim problemy nie są już tak powszechne (na przykład, że Siostra nie mogła przyjechać do Polski, bo nie miała „zielonej karty”), reżyserka Izabela Kuna (prywatnie żona autora) postanowiła nie umieszczać fabuły w bardziej aktualnym kontekście. Niemniej, spora część tego, co widzimy na scenie, to doświadczenia uniwersalne: kryzys w małżeństwie, przyjazd do domu rodzinnego, spotkania po latach.
Głównym bohaterem jest Maciek (Jakub Dmochowski) – trzydziestoletni lekarz, niezadowolony z kariery i życia prywatnego. Żonę zdradza, zamiast jeździć w karetce, woli robić zdjęcia. Towarzyszy mu ciągle tajemnicza postać nazwana Królem (Aleksander Łyś), alter ego, wyrażające na głos te myśli, których Maciek boi się wyartykułować albo je wypiera. Młody lekarz nosi gładko ułożone włosy, sweterek, a Król ma image buntownika – skórzana kurtka, glany, rozpuszczone dłuższe włosy i ciągle zblazowana mina. Gdy Maciek przeżywa uniesienia z kochanką, szepcze jej miłe słówka, Król tylko przywraca oczami i komentuje półgębkiem. Duet Dmochowski i Łyś wypadł dobrze, choć nieco przerysowanie. Patrząc na te postaci w wykonaniu młodych aktorów, kusi podjęcie psychoanalitycznej interpretacji, w której Maciek jest osobą, która nazbyt daje się kontrolować strażnikowi norm społecznych, jakim jest „superego”, a Król jego ukrytymi popędami, pierwszymi myślami i emocjami, czyli freudowskim „id”. Do takiego odczytania przyczynia się na pewno porywczość Łysia i nieporadność Dmochowskiego, wrażenie, że działania jego postaci mogą być kontrolowane przez każdego: Ojca, Matkę, Kochankę, Żonę, Kumpla, Siostrę, czy Pacjentkę.
Fabuła „Koronacji” to seria konfrontacji głównego bohatera i jego alter ego z wszystkimi bliskimi mu osobami, które z różnych powodów zdają być przeszkodą dla szczęścia Maćka. Żona (Karolina Zawistowska) jest dla niego zbyt poważna, nie rozumie jego pasji, nie ma z nią, o czym rozmawiać. Ojciec (Adam Stasiak) niezły chirurg, ale gburowaty alkoholik, wiecznie niezadowolony z syna. Siostra (Lucyna Frączek) wyjechała do Stanów, w poczuciu Maćka zostawiając go samego z niezrównoważonymi rodzicami. Główny bohater może poczuć się trochę spełniony tylko w kontraście z Kumplem (Julia Bukała), który został w miasteczku i pilnuje matki alkoholiczki, sam zresztą będąc nałogowcem. W adaptacji Kuny Kumpel jest osobą transpłciową, świadomość polskiego społeczeństwa końca XX wieku nie pozwala komukolwiek z innych bohaterów zrozumieć, przez co przechodzi.
Załamany kształtem swoich relacji z innymi, Maciek stara się odciąć od najbliższych, podczas gdy paradoksalnie to ich najbardziej potrzebuje. Gdy na końcu rozstaje się z Żoną, a Ojciec umiera, bohater zdaje sobie sprawę, że wcale nie stał się wolny i gotowy do spełniania marzeń. Bezwzględne słuchanie swojego „id” i uporczywe dążenie do zaspakajania wyłącznie własnych oczekiwań nie okazało się być drogą do szczęścia i wyzwolenia. Kochanka od niego odchodzi, jedzie robić doktorat w Niemczech, a o fotografii Maciek już nie wspomina. Wszystkie postaci mają potencjał na interesujące kreacje aktorskie. Fantastycznie wykorzystała to Maria Kłusek grająca Matkę. Chociaż do wieku granej bohaterki studentce naprawdę daleko, obserwując ją uwierzyłam, że jest starszą kobietą. Przyruchy (tarcie rąk, lekkie garbienie się) opanowała do perfekcji, tembr głosu tak samo – nie przesadziła z chrypką i zawodzeniem. Żona Karoliny Zawistowskiej była poważna i niepewna, trochę jakby wstydziła się nie tylko relacji z mężem, ale także bycia na scenie – lekko wiecznie skulona postawa, spojrzenie na skraju łez. Julia Flisińska w roli Pacjentki (jednocześnie matki Kumpla) chociaż na przodzie sceny pojawiła się na krótko, dzięki nieco roztrzepanym ruchom, była charakterystyczna nawet siedząca z tyłu na kanapie. Kochanka Jessiki Waleckiej została zagrana tendencyjnie, jako kokieteryjna uwodzicielka.
Spektakl w reżyserii Izabeli Kuny jest minimalistyczny, jak to zwykle z dyplomami bywa, ale wciąga dzięki naprawdę solidnemu aktorstwu i niezłym rozwiązaniom scenicznym. „Koronacja” to nie tylko opowieść o niebezpieczeństwie postępowania wyłącznie w zgodzie z wolą innych, ale także o drugiej skrajności – upartym dążeniu do zaspokajania własnych potrzeb. Finał, w którym Król mówi, że korona zostaje przekazana, wywołuje gorzki uśmiech. Nie ma już Ojca alkoholika, niewiernej Kochanki, ani nudnej Żony. Maciek zostaje sam – czy teraz stał się człowiekiem, którym zawsze chciał być? Czy teraz naprawdę ma koronę?
***
Marek Modzelewski
„Koronacja”
reżyseria: Izabela Kuna
Teatr Collegium Nobilium Akademii Teatralnej w Warszawie, premiera: 9 lutego 2024
wykonawcy: Julia Bukała, Julia Flisińska, Lucyna Frączek, Maria Kłusek, Jessica Walecka, Karolina Zawistowska, Jakub Dmochowski, Aleksander Łyś, Adam Stasiak
***
Hanna Gęba – studentka Artes Liberales i Sztuki Pisania na Uniwersytecie Warszawskim. Członkini Polskiego Towarzystwa Szekspirowskiego. Miłośniczka teatru (w szczególności musicali oraz adaptacji sztuk Stradfordczyka), literatury i krytyki feministycznej.