"Dzika kaczka" w reż. Agnieszki Lipiec-Wróblewskiej w Teatrze im. Horzycy w Toruniu. Pisze Wiesław Kowalski w Artpapierze.
Niewątpliwie interesującym pomysłem było sięgnięcie przez toruński teatr do "Dzikiej kaczki" Ibsena, bo to tekst pojawiający się repertuarze współczesnych scen niezwykle rzadko. O odwadze decyzji świadczyć może również fakt, że autor "Heddy Gabler" nigdy nie był przez polską publiczność przyjmowany euforycznie i, jak zauważyła Marta Fik, "nie tyle się u nas przeżył, co nigdy nie przyjął". Zawsze więcej mówiło się i pisało o wielkich rolach Wandy Siemaszkowej, "pierwsze polskiej ibsenistki", Stanisławy Wysockiej, Ireny Solskiej, Karola Adwentowicza, Haliny Mikołajskiej, Gustawa Holoubka, Elżbiety Barszczewskiej, Jana Świderskiego, Aleksandry Śląskiej niż o koncepcjach reżyserskich. Może dlatego, że inscenizatorzy nie do końca zdawali sobie sprawę z formatu i z rangi egzystencjalnej problematyki wielkiego Norwega, z jego uwrażliwienia na kwestie etyki, zarówno jednostkowej, jak i społecznej. Stąd też przypięto Ibsenowi etykietkę staroś