EN

6.03.2025, 12:43 Wersja do druku

Jak teatrzyk Nowy stał się starym teatrem

Poznań nie jest teatralnym miastem – tak słyszałam na długo, zanim przeprowadziłam się do niego. Brzmiało to jak aksjomat – twierdzenie, którego udowadniać nie trzeba, bo przyjmuje się jego prawdziwość.

fot. PAP/ Łukasz Ogrodowczyk

Potem, mieszkając już tu, przekonałam się, jak bardzo ten aksjomat nie opisuje rzeczywistości i stał się w gruncie rzeczy performatywem – wypowiedzią językową powołującą do życia nową rzeczywistość.

Ksiądz mówi: „Jesteście mężem i żoną” i hop! Dwie odrębne jednostki dla świata stają się małżeństwem. Autorytet mówi: „Poznań to nieteatralne miasto” i hop! Słowo staje się rzeczywistością, która co prawda niezbyt precyzyjnie opisuje twardą realność, ale stwarza obraz Poznania jako miasta nieteatralnego.

Polski, Wielki, Animacji…

O Teatrze Polskim powtarza się przynajmniej historię jego heroicznego powstania – jakoby „naród sobie” wybudował ten teatr (choć ta inskrypcja pojawiła się wiele lat po powstaniu budynku). Teatr Wielki ma przynajmniej reprezentacyjny gmach – świetnie prezentuje się na obrazkowych pamiątkach z Poznania. Teatr Animacji (dawniej Marcinek) kojarzony jest z dziećmi, a twórczość dla nich dopiero stosunkowo niedawno zaczęła być poważnie traktowana.

Nowy

Najgorzej wypada w tym zestawieniu Teatr Nowy. Ani pięknego budynku za pieniądze „samego narodu”, ani nawet reprezentacyjnej siedziby. Ot, zwykła kamienica szachulcowa stojąca tuż przy ulicy. Dwa lata temu stuknęło jednak tej instytucji sto lat. Nie oznacza to jednak, że ma ona za sobą sto sezonów teatralnych – to nadejdzie za lat parę i będzie okazja do kolejnego jubileuszu.

 Z okazji setnej rocznicy powstania sceny Teatr Nowy wydał monumentalne dzieło zbierające jego dotychczasową historię. Dzieło owo liczy trzy tomy podzielone wedle wyraźnych okresów: lata 1923–1949, kiedy Nowy był nowym, prywatnym przedsięwzięciem; 1949–1973, kiedy teatr upaństwowiono (jak wszystkie przedsiębiorstwa artystyczne w Polsce) i pozbawiono samodzielności, włączając w kombinat pod nazwą Państwowe Teatry Dramatyczne w Poznaniu; oraz okres od roku 1973, kiedy dyrekcję na powrót wyodrębnionego Nowego objęła zmarła rok temu Izabela Cywińska, obecna patronka teatru, do 2023, czyli kolejnych już sezonów Piotra Kruszczyńskiego jako dyrektora.

Co w dziejach tej sceny zaważyło na tym, że przez długi czas odbierana była jako ten mniej poważny teatr w Poznaniu? O ile głośno przypomina się, że ze sceną przy placu Wolności związani byli tacy wielcy polskiej sztuki teatralnej, jak Wilam Horzyca (1949–1951) czy Irena i Tadeusz Byrscy (1958–1959), jakoś umyka powszechnej uwadze, że byli oni w takim samym stopniu związani z Teatrem Nowym – jako dyrektorzy połączonych scen.

Nawet w tak poważnym i zdawałoby się wiarygodnym źródle, jakim jest internetowa Encyklopedia teatru polskiego, w życiorysie Teofila Trzcińskiego (1934–1935) umieszczono informację, że był on dyrektorem sceny przy placu Wolności, a nie Teatru Nowego. Ten niezweryfikowany przez nikogo (np. redaktorów encyklopedii) błąd współczesnej historyczki związanej z teatrami krakowskimi pokazuje, jak silny jest nawyk myślowy nakazujący nakładać współczesną perspektywę na fakty historyczne – jeśli to znany awangardowiec, a takim był Trzciński, to musiał być związany z Teatrem Polskim, a nie tym mniej znanym w tamtym czasie.

„Maski” Teatr im. Heleny Modrzejewskiej

Historia Teatru Nowego pokazuje jednakże, jak wiele znanych i ważnych dla polskiego teatru postaci związanych było z tą sceną, którą założył i przez jedenaście lat kierował Mieczysław Rudkowski. W początkach Nowego odbija się nie tylko rzeczywistość historyczna, uwarunkowania ekonomiczne, ale także dwudziestowieczne poszukiwania formy teatru „dla ludzi”, a równocześnie tworzącego Sztukę. Rudkowski był „importem” z Warszawy, który – jak można przeczytać w notatce o otwarciu teatru z codziennej prasy: „przychylność mieszkańców grodu Przemysła zaskarbił sobie stwierdzeniem, że dopiero w tym mieście poczuł się jak w domu. W stolicy było mu źle i ciasno”. Choć w notce znajdują się zapewnienia o tym, jak istotny jest dla Kresów Zachodnich Rzeczpospolitej: „w obliczu tak niezmiennie grożącego, nieprzejednanego i nienawidzącego nas w duszy wroga, tak bardzo potężnego, który niedawno rządził tu wszechwładnie” kolejny dom słowa polskiego, to przypuszczam (sądząc po doświadczeniach moich własnych przodków), że to niekoniecznie patriotyzm ściągnął Rudkowskiego do Poznania. Kresy Zachodnie (albo Wschodnie, zależy od perspektywy) opuszczali Niemcy, którzy swój Heimat zdecydowali się zamienić na Vaterland i wyprzedawali majątki poniżej ich realnej wartości.

Co prawda Rudkowski nie był wybitnym artystą, ale przedsiębiorcą, więc w repertuarze przez pierwsze sezony królowały komedie i to właśnie ich ochrona, lub też zapewnienie dostępu do nich, były pretekstem do powołania nowej spółki teatralnej. W liście do Starostwa Grodzkiego w Poznaniu możemy przeczytać: „Redukcja przedstawień dramatycznych w teatrach miejskich oraz ograniczenie dramatu do pracy w skromniejszych warunkach technicznych pozbawi Poznań repertuaru w zakresie kameralnym, lekkiej komedji i farsy”.

Udziałowcy spółki deklarowali, że nowy teatr: „będzie dawać przedstawienia dla szerszej publiczności oraz klasyczne dla młodzieży szkolnej i warstw robotniczych, nadto w niedzielne poranki wokalno-muzyczne dla dzieci”. Co ciekawe, z tego samego dokumentu wynika, że przedsięwzięcie to miało nazywać się „Maski” Teatr im. Heleny Modrzejewskiej.

Kiedy więc Nowy stał się Nowym? Już na afiszach z pierwszego przedstawienia widnieje nazwa Nowy. Czy zatem z Maską wygrało podkreślanie, że oto Poznań ma nowy teatr, bo nowości zwykle przyciągają? Obawiam się, że tego akurat nie da się już ustalić.

fot. mat. teatru

Metafizyka dwugłowego cielęcia

Nowy teatr pracował, aż furczało – w pierwszym sezonie dał 30 premier, w większości komedii – tłumaczeń z języków niemieckiego i francuskiego. Premiery dawano przez okrągły rok – bez żadnej „przerwy wakacyjnej” – co dwa tygodnie do miesiąca. Żeby zarabiać trzeba było dostarczać coraz to nowe pozycje repertuarowe, na które widz przeznaczy mniej więcej tyle, ile kosztował wtedy bochenek chleba.

W tych pierwszych sezonach sięgano także po teksty autorów już znanych i docenianych nieco cięższego kalibru: Augusta Strindberga, Stefana Żeromskiego czy nieco młodszych jak Emil Zegadłowicz, Jerzy Szaniawski czy Włodzimierz Perzyński (którego „Politykę” przywrócił polskiemu teatrowi Nowy w spektaklu pod zespołową reżyserią za czasów dyrekcji Eugeniusza Korina).

Czy to właśnie te pierwsze sezony sprawiły, że Nowy zyskał opinię teatru niepoważnego i przez pewien czas odmawiano mu nawet słowa teatr, zamieniając je na lżejsze – teatrzyk? A przecież jeszcze w latach 20. XX wieku pracowali w nim najwięksi – redutowiec Edmund Wierciński, który buntując się przeciw Osterwie, znalazł dla siebie i reszty odszczepieńców dom właśnie w Teatrze Nowym, gdzie współkierował Sceną Nową. To tu odbyła się prapremiera „Metafizyki dwugłowego cielęcia” Witkacego w jego reżyserii.

Kolejny raz tekst ten pojawił się na scenie dopiero w 1974. Pisząca o tej premierze do „Teatru” Leonia Jabłonkówna co prawda wspomina Wiercińskiego i jego spektakl, ale już nie podaje, gdzie on powstał ani w jakim teatrze, ani nawet w jakim mieście.

W Nowym pracował też inny redutowiec Iwo Gall – jeden z najważniejszych polskich scenografów i reżyserów (który przez dwa sezony kierował także Teatrem im. Bogusławskiego w Kaliszu). To z zespołem Nowego Leon Schiller wystawił w plenerze „Księdza Marka” Słowackiego, a rok później, zagospodarowując budynki wybudowane z okazji Wystawy Światowej, Teatr Nowy wystawił kolejne widowisko plenerowe, w którym pokazywano sceny batalistyczne z efektami pirotechnicznymi przygotowanymi przez Wojsko Polskie, z udziałem tłumów uczniów i policji.

Czyżby więc polski teatr plenerowy rodził się w Poznaniu wiele lat przed powstaniem festiwalu Malta? Tu również powstawały „montaże dramatyczne”, które dziś można by określić mianem „teatru dokumentalnego” – inscenizacje kronik z gazet codziennych „Z daleka i z bliska” (1930) oraz faktomontaż „Fraulein Doktor” (1933).

W 35. rocznicę śmierci Stanisława Wyspiańskiego razem z amatorami odegrano jego „Legion”. Wspomniany już Trzciński z okazji święta odzyskania niepodległości wystawił w 1934 roku „Dziady”. W Nowym reżyserował także (oraz grał) Aleksander Węgierko (o czym też nie ma śladu w poświęconej mu notce w Encyklopedii teatru polskiego).

Na scenie występowali najwięksi polscy aktorzy: Irena Solska, Karol Adwentowicz, Kazimierz Opaliński, Kazimierz Junosza-Stępowski, Mieczysław Frenkiel, Jadwiga Smosarska, Ludwik Solski, Józef Węgrzyn. A to zaledwie postacie, które pojawiają się w pierwszym tomie książki o historii Teatru Nowego. 

Nawet jeśli przez kolejne 23 sezony trudno było tej instytucji działać na własne konto i została – nie wiadomo dlaczego – schowana za Teatr Polski, to przecież istniała i dorobiła się własnej historii. Rozkwit Teatru Nowego nastał wraz z kadencją Izabeli Cywińskiej, która przeprowadziła go przez trudne lata 70. i 80., by porzucić swoje ukochane dziecko dla wyższych celów – służbie państwu w randze ministra kultury.

Sto lat

Skąd więc tak żywotny stereotyp o Poznaniu jako mieście „nieteatralnym”? Na pewno częściowo z niewiedzy, której ślady znaleźć można w publikacjach na temat osób związanych z poznańskim teatrem. Trzytomowe dzieło wydane przez Teatr Nowy zapełnia tę dotkliwą lukę. Czy jednak to wystarczy, skoro historię zawsze piszą zwycięzcy – osoby związane z miejscami uznawanymi za bardziej teatralne?

Może więc warto pójść za maksymą „Zrób to sam, zanim inni zrobią to za ciebie” i zacząć intensywniej przypominać historię teatralnej Wielkopolski – miejsca, w którym działy się ciekawe rzeczy, o których w innych zaborach mało wiadomo.

Sto lat to już kawał historii, a przykład Teatru Nowego – prywatnego przedsięwzięcia, które miało także ambitne cele – jest znakomitym exemplum pracy organicznej, chociaż rozpoczął je warszawiak.

Tytuł oryginalny

Jak teatrzyk Nowy stał się starym teatrem

Źródło:

portal Kultura u Podstaw
Link do źródła

Autor:

Joanna Ostrowska

Data publikacji oryginału:

03.03.2025