EN

12.12.2023, 18:47 Wersja do druku

Jak spadać to wprost w marzenia – z klasą i w piżamie

„Zbyt nisko by spadać” do tekstów i muzyki Justyny „Jucho” Chowaniak w reż. Natalii Kujawy w Teatrze Collegium Nobilium w Warszawie. Pisze Anna Czajkowska w Teatrze dla Wszystkich.

fot. mat. teatru

Czy można spaść z najniższej niskości? Czasem tak… . Oczywiście w wyobraźni i trochę z przymrużeniem oka, ciut ironicznie, koniecznie z metaforą. Tak jak w spektaklu realizowanym w ramach zajęć dydaktycznych dla studentów trzeciego roku aktorstwa dramatycznego w warszawskiej Akademii Teatralnej. W przedstawieniu muzycznym „Zbyt nisko by spadać”, będącym owocem wspólnej pracy i dialogu studentów z panią reżyser, Natalią Kujawą, refleksja, uważność i wyczucie budują ramy całości. Zabawna i mądra gawęda muzyczna to króciutka, ale pełna treści analiza własnej emocjonalności, zapiski o zwykłych zdarzeniach, przemyślenia na temat uroku każdego, pozornie szarego dnia, ciepłe spojrzenie na smutki i małe-wielkie dramaty. Debiutująca w roli reżyserskiej aktorka i wokalistka pozwala młodziutkim artystom wyjść poza zapisane przez autorkę piosenek słowa i pokazać dużo więcej, poruszając publiczność i zadziwiając. Pomaga im Mateusz Dębski, przygotowując aranżacje utworów i tworząc – nie pierwszy raz zresztą – coś niezwykłego, smakowitego i oryginalnego. Kompozytor, pianista oraz wykładowca Akademii Teatralnej włącza się osobiście w spektakl, akompaniując występującym studentom na pianinie, nadając rytm, spójność i harmonijność melodiom. Dzięki temu teksty i muzyka Justyny „Jucho” Chowaniak mogą nabrać kolejnego, nieco innego znaczenia, nie tracąc przy tym autorskiego ducha.

Muzyczny spektakl „Zbyt nisko by spadać” to zlepek scen, musicalowych mini etiud powstałych w oparciu o piosenki z repertuaru zespołu „Domowe Melodie”, który pod koniec 2017 roku zawiesił swoją działalność. Ale nie stracił wielbicieli i wciąż żyje w oryginalnych utworach, przemawiając pełnym prostoty, subtelności i bezpośredniości językiem.

Minęła północ, dom pogrążył się w ciemności i tylko lekkie światło rozjaśnia nocne nastroje. Czas włożyć piżamkę i zagłębić się w lekturę serc, bolączek i strachów, pragnień i marzeń. We własnych czterech ścianach jest bezpiecznie, rodzinnie i przytulnie. Justyna „Jucho” Chowaniak – założycielka i liderka zespołu – może być dumna z prezentowanych na deskach Teatru Collegium Nobilium interpretacji tekstów, a trzeba podkreślić, że jej słowa, zabłąkane wśród nut wzruszenia oraz nadzieje są wyjątkowe i poruszające. Natalia Kujawa wybiera szereg inscenizowanych mini scenek i wkłada je w anegdotyczną formę, dodając dowcipną narrację. Wszystkie muzyczne historyjki naszpikowane są charakterystycznymi słowami i zwrotami, czasem cieniem ironii, podanym z życzliwością i pasją. Myśl przewodnia? A czy zawsze jest konieczna, zwłaszcza w recitalach?

Siedmioro studentów (Julia Banasiewicz, Maja Kalbarczyk, Agnieszka Rajda, Stanisław Kawecki, Mikołaj Łukasiewicz, Kacper Męcka, Tomasz Obiński) ze świeżością i naturalnością buduje klimat spektaklu. Świetnie brzmią na scenie dobrze przygotowane głosy aktorów dramatycznych (co warto zauważyć i zaznaczyć), ponadto sprawdza się ich osobista wrażliwość i zdolności. Postacie występujące w spektaklu mijają się ze sobą, podejmują rozmowy, momentami zderzają, przekomarzają albo wspólnie oddają marzeniom. Na kameralnej scenie królują oni, młodzi artyści, zgrani jak jeden zdrowy organizm. Ich wokal brzmi mocno, nawet drapieżnie, choć jednocześnie nie jest pozbawiony lekkości, wręcz elegancji. Zadziorne, żartobliwe interpretacje piosenek przeplatają się ze smutnymi albo melancholijnymi. Każdy z aktorów gra cząstkę siebie i czyni to najlepiej, jak potrafi, nie popadając przy tym w przesadę. Ileż autentyczności jest w trochę smutnej, acz uroczo zabawnej piosence „Grażka”, miło jest chichotać przy „Zbyszku” (mistrzostwo wręcz i groteskowy klimat w najlepszym wydaniu!), lekko drżeć przy „Rio”, przytakując głową w takt słów: „ I gdyby tak w podwójnych porcjach/ Nas pakowali od początku do końca/ I nie musielibyśmy szukać siebie/ I zamarzać psia kość w lecie”. Prowadzeni wprawną ręką wyczulonej na detal reżyserki studenci, śpiewnie trafiają do serc młodszych i starszych widzów. Wyczuwalny i swobodny staje się przepływ energii między aktorami a publicznością. I właśnie takiej energii, pełnej wzruszającej intymności jest w muzycznym przedstawieniu najwięcej! Młodzi artyści nie potrzebują wyszukanej scenografii ani stroju – wystarczą kolorowe piżamy, trochę książek, chusty góralskie na sznurach i wzorzysty dywanik. Swingujące rytmy w ujęciu Mateusza Dębskiego, jego życzliwa obecność i dobry duch w klawiszach pianina dopełniają całości, spajając luźne obrazy muzyczne.

„Domowo-przytulne” melodie, entuzjazm i szczerość występujących studentów – w podejściu do nieszablonowych tekstów i kołyszącej muzyki; ujmująca zdolność spostrzegania otaczającego świata u pani reżyser – oto kwintesencja i podsumowanie spektaklu. Z kubkiem herbaty w ręku, pod ciepłym kocem warto wsłuchać się w te młode głosy.

Źródło:

Teatr dla Wszystkich

Link do źródła