„Jak się starzeć bez godności" wg Magdaleny Grzebałkowskiej i Ewy Winnickiej w reż. Macieja Podstawnego w Teatrze Komedia w Warszawie. Pisze Rafał Turowski na swoim blogu.
Nasza bohaterka właśnie kończy 40 lat, bez wątpienia do starości jej jeszcze hen, daleko. Czy jednak aby na pewno?
Właśnie temu momentowi, w którym dobiega końca wiek średni, a jakby zaczyna starość, przyglądamy się przez pryzmat rozmaitych okoliczności: lektury prasy kolorowej (zdecydowanie jedna z najlepszych scen przedstawienia), na siłowni, u lekarza, w warsztacie samochodowym, a nawet – śniąc. Wniosek jest taki – niełatwo starzeć się z godnością, a w każdym razie - na naszej szerokości geograficznej. To jednak możliwe, jeśli mimo wszystko uda nam się zachować pogodę, bo upływowi czasu mogą towarzyszyć TAKŻE wydarzenia nieodparcie zabawne i kilkanaście takich przykładów twórcy nam pokazują na przykładach, skecz – „zgadnij jakie to badanie” jest wprost majstersztykiem. Ździebko poważniejszy akt drugi kończy się dającą nadzieję pieśnią o tym, że staruszków będzie w zastraszającym tempie przybywać, więc to właśnie my, 40-sto i 50-ciolatkowie wkrótce zawładniemy światem tak bardzo ogarniętym tym niezrozumiałym kultem młodości. Finał mamy zatem optymistyczny i tego może się może trzymajmy...
Nawet nie chcę sobie wyobrażać, co się dzieje w kulisach, gdy aktorki muszą zdążyć ze zmianą świetnych, acz dalekich od wygody i prostoty kostiumów - fantastyczna robota scenografki Barbary Hanickiej – więc czapka z głowy przed inspicjentem, Robertem Ostolskim, którego wraz Tomaszem Dedkiem oglądamy w rolach męskich. Ale komediową sceną rządzą aktorki: Irena Sierakowska, Katarzyna Żak, Rozalia Mierzicka i Eliza Borowska, wcielają się w postacie z krwi i kości tudzież… tychże kości i krwi pozbawione, ale może nie będę Wam psuł niespodzianki. A przez meandry przechodzenia przez smugę cienia prowadzi nas obecna jedynie głosem – Sandra Korzeniak, we właściwie równorzędnej i równie znakomitej roli Narratorki.
Oglądamy zatem spektakl nie tylko diablo inteligentny i brawurowo zagrany, ale również – co istotne w tym miejscu – bardzo zabawny. Bardzo więc proszę, by Teatr Komedia właśnie tą drogą szedł.