EN

9.06.2008 Wersja do druku

Jak się robi teatr w Trójmieście

- Po kilku miesiącach w Gdańsku czuję się samotny. Za mało było czasu, żebyśmy uzyskali akceptację środowiska, które jest bardzo nieufne i nieprzyzwyczajone do wielu rzeczy. Powoli zdobywamy sobie ludzi, ale wolniej niż myślałem - mówi Marek Weiss-Grzesiński, dyrektor Opery Bałtyckiej, w rozmowie z Justyną Świerczyńską z portalu Trójmiasto.pl.

Na początek chciałabym zapytać o sprawę najświeższą, o odwołaną realizację opery "Salome". - Taka premiera, bardzo droga, w życiu nie zmieści się w żadnej dotacji finansowej. Dotacja jest na przeżycie, na pensje i jedną, góra dwie premiery. Miałem nadzieję na rutynowe wsparcie Lotosu w wysokości 250 tys. zł. Dyrektor Nawotka zapewniał, że wesprze nas w tych działaniach, bo jest zaprzyjaźniony z prezesem Olechnowiczem. Po obiecujących rozmowach w styczniu i lutym, kiedy coraz bardziej zaczęliśmy się domagać konkretów, zaczęło się dziać coś dziwnego. Nie mogliśmy się dostać do prezesa, żeby to wyjaśnić. Lotos zniknął. Zapanowała zmowa milczenia. Sponsoring w tym kraju to zawsze sprawa między kolegami, i gdyby Jan Kulczyk prowadził tu jakieś przedsiębiorstwo, może nie byłoby takich kłopotów. A pieniądze z miasta? - Skierowaliśmy prośbę do Ministerstwa Kultury i Sztuki. Wyliczyliśmy wysokość kwoty na 600 tys., dostaliśmy 50. Z k

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Jak się robi teatr w Trójmieście

Źródło:

Materiał nadesłany

www.trojmiasto.pl

Autor:

Justyna Świerczyńska

Data:

09.06.2008

Realizacje repertuarowe